Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PROLOG
Codzienniewieczorem,kiedywracałamzpracy,miałam
wrażenie,żekażdycień,którywyłaniałsię,gdyidąc
chodnikiem,mijałamoświetlonemiejsca,tobyłon.
Wiedziałam,żemnieśledził,alejakdotejporynicnie
zrobił.Wydawałomisię,żejestnieszkodliwyizagubiony.
Niewiedziałam,dlaczegobyłamtaknaiwna.Odsamego
początkuczułamsięprzynimnieswojo.Zpozorubardzo
przyjaznyitroskliwy,dotegobardzoprzystojny,alepod
maskąciąglekryłosięjakieśzniecierpliwienie.Trudno
mibyłotoopisać,leczjedyne,nacomiałamprzynim
chęć,toucieczka.
Codzienniewysyłałmiprezentydopracyiczęstostał
podrugiejstronieulicypodczasmojejzmiany.Myślałam,
żebyzadzwonićdoojca,aleniezrobiłamtego,bonie
chciałamdawaćmusatysfakcji.Znowupróbowałbymnie
chronićzawszelkącenę,ajapotrzebowałamwolności.
Nototerazmiałamswojąwolność.Siedziałam
zamkniętawjakiejśpiwnicy,samaniewiedziałamjak
długo,iwyczekiwałammojegoporywacza,żebymóc
chociażzkimśporozmawiać.
Całedniespędzałamnaobmyślaniu,jakuciec,ijedyne,
comiprzychodziłodogłowy,tospróbowaćgoogłuszyć.
Zaufałminatyle,żemogłamporuszaćsięswobodnie
popomieszczeniuiniemusiałamjużsiedziećprzykuta
łańcuchemdołóżka.
Nigdyniewiedziałam,kiedyprzyjdzie.Czasempojawiał
siętylkorano,alezdarzałosię,żebywałkilkarazy.Nigdy
jednakniewytrzymałdłużejniżczterdzieściminut,