Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
tylkogłowę,aleiserce.
BrunorozumiałwięccierpienieAlanainiestarałsię
gopocieszaćbanałami.Niemówił,żewszystkobędzie
dobrze,aczasmamocleczeniaran.Niemalcodziennie
widywałnaszpitalnymkorytarzupogrążonychwżałobie
ludziiwiedział,żetakiegadanieprzynosiwięcejszkody
niżpożytku.Nieczułsiękimś,ktomiałbyprawo
ingerować.Dlategoteżgdyostatnimiczasyodwiedzał
Alana,prawiesięnieodzywał.Robiłkolację,zjadali
wmilczeniu,zmuszałprzyjacieladowzięciaprysznica
iwychodził.Wierzył,żetakacichaobecnośćdajewięcej
niżwielkiesłowa.Lepiejjestrozumiećiwspierać,niż
otymzapewniać.
Dopierokiedywracałdodomu,wktórymczekała
naniegoIda,pozwalałsobienanazwanieswoichemocji.
SiadalirazemzżonąnakanapiewsalonieiBruno
opowiadałjejowszystkim,coczuł,odwiedzającAlana.
Nieje,niewstajezkanapyibezprzerwywpatruje
sięwsufitpowiedziałktóregoświeczoru,gdyjak
zawszeusiedliwsalonieprzyprzygaszonymświetle.Ich
córeczkajużspała.
Tęsknizanią.Idapogłaskałastrapionegomęża
poręce.Miałgładkąskórę.Niebyłogowdomuprzez
ostatniekilkanaściegodzin,więczdążyłasięzanim
stęsknić.
Wiem,kochanie,aletaktrudnopatrzeć,jaksię
zadręcza.
Potrzebujeczasuszepnęła.
Możepowinienemcośzrobić?
Comasznamyśli?
Potrząsnąćnim,zagnaćdoroboty,cokolwiek…
Niewiem,czyszpital,wktórymprawiecodziennie
umierająludzie,todobremiejscedlakogoś,ktowłaśnie
przeżyważałobę.
Brunoprzesunąłdłońmipotwarzy.
Tak,pewniemaszrację.Głupiamyśl.Chociaż
zdrugiejstronychodziprzecieżomojegonajlepszego
kumpla.