Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ISpalonapreria
NawielkiejrówninieTeksasu,mniejwięcejstomil
napołudnieodstaregohiszpańskiegomiastaSanAntonio
deBejar,słońcestojącewnajwyższympunkcieswej
dziennejdrogizlewanaziemiępalącepromienie
zbezchmurnegobłękitu.Wzłocistymblaskudostrzec
możnaszeregprzedmiotówkłócącychsięniejako
zkrajobrazem:świadcząbowiemoobecnościczłowieka
wmiejscupozbawionymwszelkichśladówludzkich.
Wspomnianeprzedmiotynietrudnorozróżnić,choćby
nawetspoglądałosięnaniezeznacznejodległości.
Sątowozyładowne,akażdyznichnakrytyjest
naciągniętąnapałąki,zaokrąglonąbudą
ześnieżnobiałegoosnaburskiegopłótna.
Wozówtychnaliczyćmożnadziesięć–niecozamało,
jaknakupieckąkarawanęczyteżtaborrządowy.
Wyglądająraczejnaprywatnąwłasnośćemigranta,który
wylądowałnawybrzeżuiudajesiędojednego
zniedawnozałożonychosiedlinadLeoną.
Patrzącnapełznącyprzezsawannęwążpojazdów,
trudnobyłobyorzec,czyistotniejestwruchu;wskazuje
jednaknatoichrozmieszczenie,tworząbowiemzwarty
szeregświadczącyomarszowymordynku.
Ciemnekształtywidniejącemiędzykażdąkolejnąparą
wozówdowodzą,iżciągnącejezwierzętapozostają
wzaprzęgu;achcącsięupewnić,żesięposuwają,
wystarczyspojrzećnaumykająceantylopy,spłoszone
zpołudniowejdrzemki,oraznadługonogiebąki
skrzekliwiezrywającesięzmurawy;zarównoptak,jak
iczworonógzdumiewasięnawidokciągnącejwstęgi
dziwacznych,olbrzymichpotworów,naruszającychciszę
ichpustychzazwyczajwłości.
Winnychstronachnicniezakłócaspokojuprerii–nie
widaćptakanissaka,żadnegożywegoducha.Jest