Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
którynieufnieodnosiłsiędotwierdzeńswego
pomocnika.–Pewnieprzyśniłocisiętylko,Felimie,inic
więcej.
–Wcalemisięnieśniło,paniczu:tobyłprawdziwygad.
Klnęsięnazbawienieduszy,żeniełżę.
–Myślę,żewążbyłtunaprawdę–suchodorzucił
myśliwy.–Zobaczymy,czyudasięnamgowytropić.Ale
tociekawasprawa.Przecieżdookoładomuleżylinka
zwłosia.Nierozumiem,jakgadsięprzezniąprzedostał.
Widzęgo,otamjest!
Mówiącto,starzecwskazałkątizby,gdzieleżałwąż
skręconywspiralnesploty.
–Totylkokurczak!–mówiłdalej.–Niewięcejzrobi
krzywdyniżpisklęgołębia.Onniemógłbycięukąsić,
mościFelimie.Ale,takczyowak,postaramysię,aby
nigdyjużniegryzł.
Wypowiedziawszytesłowa,myśliwychwyciłwęża
oburącziuniósłszywysokowpowietrze,grzmotnąłnim
opodłogęchatyzwielkimtrzaskiem.
–Noiwidzisz,mościFelimie!–zawołał,kończąc
egzekucjęobcasemciężkiegobuta.–Możeszteraz
spokojniewrócićdołóżkaispaćdosamegoranabez
obawy.Niccijużspoczynkuniezakłóci,awkażdym
razieniezrobiątegowęże.
Kopiącprzedsobązabitegogada,ZebStumpopuścił
chatęikrztuszącsięześmiechu,poraztrzecirozciągnął
wielkieswecielskonatrawie.