Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zapewnerozróżnićjegośladów,tymbardziejżewtym
wyschłympopieliskuwszystkieniemalkońskietropy
wy​glą​dająjed​na​kowo.
Cóżnamwięcpozostaje?zapytałzrozpaczą
wgło​sieplan​ta​tor.
Bardzomiprzykro,paniePoindexter,żeniemogę
tuzostać,abywaspoprowadzić.Wiozęjakogoniecpilne
pismodofortu.Gdybyściemieliwypadkiemzgubićmoje
ślady,starajciesięmiećsłońcepoprawejręce,takaby
cieniewaszepadałynalewo,podkątemokołopiętnastu
stopnidokierunkupochodu.Jedźcieprostonaprzódmniej
więcejpięćmil.Wtedyujrzyciewierzchołekwysokiego
drzewacyprysu.Poznaciegopoliściachopłomiennej
czerwieni.Kierujciesięwprostnatodrzewo.Stoiononad
brze​giemrzeki,atużobokjestbród.
Tumłodyjeździecponownieściągnąłuzdę,szykującsię
doodjazdu,cośnieoczekiwanegojednakkazało
muzatrzymaćsięjeszczenachwilę:byłatopara
ciemnych,połyskliwychoczu,dostrzeżonaprzezeńporaz
pierwszy,aspoglądającapoprzezfirankikolaski
po​dróż​nej.
Właścicielkatychoczupozostawaławcieniu,światła
jednakwystarczyło,bysięprzekonać,żeosadzonebyły
wtwarzyoniezrównanejurodzie.Ponadtozdołałjeszcze
zauważyć,żepatrzyłynaniego,jakmusięzdawało,
zser​decz​nymza​in​te​re​so​wa​niem,nie​malzczu​ło​ścią.
Zaspojrzenietoodpłaciłnieświadomymprawie
błyskiempodziwu,którydaremniestarałbysięukryć.
Ażebyodruchtenniemógłbyćpoczytanyzabrak
szacunku,młodyczłowiekgwałtowniesięodwróciłiraz
jeszczeodezwałsiędoplantatora,którykończyłwłaśnie
wy​ra​żaćswojąwdzięcz​ność.
Niezasługujęwcalenapochwałyodpowiedział
skoropozostawiampanówwpołożeniu,któregroziwam