Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
po​now​nieotu​liłsięko​cemipo​ło​żyłnaswoimpo​sła​niu.
Nieusnąłjednak;rzucałsięiwierciłniespokojnie,
wresz​cieznowuusiadłnatra​wie.
Iznówzustjegopopłynąłmonologwielcepodobny
doopisanegopoprzednio;tymrazemjednakzapowiedź
rzuceniaFelimadopotokuwyrażonabyłazeznacznie
więk​szymzde​cy​do​wa​niem.
Myśliwyzdawałsięwahać,czywykonanietak
groźnegozamiarubyłobyrzeczągodziwą,kiedynagle
ujrzałprzedmiot,którymyślijegoskierowałnacałkiem
innetory.
Naziemi,oniespełnadwadzieściastópodmiejsca,
gdziesiedział,pełzałopotrawiecościenkiego.
Wydłużoneigiętkiekształtyorazgładka,jakgdyby
naoliwionaskóraodbijającasrebrzystyblaskksiężyca
po​zwa​lałybeztruduusta​lićtoż​sa​mośćgada.
Wąż!mruknąłstarzec,oglądającbacznie
czołgającegosięprzybysza.Ciekawjestem,jaki
togatunekpętasiętutajotejporzenocy.Zaduży
nagrzechotnika,choćzdarzająsięwtychstronach
prawietakwielkieokazy.Alejaknapoczciwego
trajkociarzatengośćjeststanowczobarwązajasny
iwbrzuchuzbytcienki.Nie!Tozpewnościąnie
grzechotnik.Ahaterazwreszciepoznaję,
cotozagadzina!Przecieżtokurczak,któryzapewne
wybrałsięnaposzukiwaniejajek.Aniechgodiabli.
Kie​rujesięnamniepro​stojakstrze​lił!
Ton,jakimmówcawygłaszałsweuwagi,dowodził,
żenieczujewcalelękuprzedwężem,nawet
przekonawszysię,dokądtenzmierza.Wiedziałdobrze,
gadnieprzejdzieprzez
ca​brie​sto,
leczdotknąwszygo,
natychmiastzawróci,jakgdybylinkazwłosiastanowiła
zaporęognistą.Czującsiębezpiecznywewnątrzswego
magicznegokręgu,mógłspokojnieprzypatrywaćsię