Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zbudził.Strasznąmamchętkęodpłacićmupięknym
zanadobne,gdybymtylkomógłnieurazićprzytym
tamtegomłodzieńca.Zaraz,zaraz!Mammyśl,nie
chwalącsię–mamdoskonałąmyśl–iwykonamją,
jakemZebStump!
Wypowiedziawszytesłowa,myśliwy–naktórego
twarzyrozlałsięnaglewyrazkpiącejuciechy–zerwałsię
narównenogiipochylonynaprzód,pogoniłżwawo
zauciekającymgadem.
Jużpokilkukrokachzrównałsięznimichwycił
gowszystkimidziesięciomawyprostowanymipalcami.
Pochwilidługie,lśniąceciałowężauniesionezostało
zziemiiwiłosięrozpaczliwiewrękachczłowieka.
–Teraz,mościFelimie–zawołałstarzec,zdającsię
przemawiaćdowęża–jeżeliniezadamtwojejirlandzkiej
duszytakiegostrachu,żebyśniemógłusnąćdorana,
tojestemkpemnieumiejącymodróżnićdropia
odindyka!Pięknegociniosętowarzyszasennych
marzeń!
Tomówiąc,skierowałsięwstronędomkuichyłkiem
skradającsięwjegocieniu,zwolniłzuchwytuwęża,który
znalazłsięjużwewnątrzobwodu
cabriesto
chytrze
zarzuconegoprzezFelimadokołamiejscajego
spoczynku.
NastępnieZebpowróciłnaswojetrawiastelegowisko
iowijającrazjeszczeramionastarymkocem,mruknął:
–Gadzinaniewymkniesięzpowrotempoprzezlinę;
towięcejniżpewne;pewneteż,żeprzepatrzypilnie
każdyjardgruntu,szukającmiejsca,którędymożna
bysięwymknąć.Jeżelizajakieśpółgodzinynie
przespacerujesiępotymirlandzkimżółtodziobie,tostary
ZebStumpsambędzieżółtodziobem.Atoco?Cośmisię
zdaje,żejużponimłazi!