Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Mojamamaod​par​łam.
Aponiejkto?Pytaniezawisłonachwilę
wpowietrzu.Mypójdziemynaskróty.Twojababciateż
jestwiekowa,choćmłodszasporoodemnie.Matcedom
niepotrzebny,bomaswój.Aktownaszejrodziniejest
bez​dom​ny?
Pięknieodparłam,parskając.Nieźletosobie,
cio​ciu,wy​kom​bi​no​wa​łaś.
Bezdomnymtrzebapomagaćżartowaładalej.
Nakościółprzecieżniedam.Tympasibrzuchomitak
wystarczy.Rodzinęnależywspierać.Wdodatku
bezdomnąibezrobotną.Awiesz,jaktakidobryuczynek
zostaniemiwniebiepoliczony?Tożjabędęzwypiętą
pier​siąpa​ra​do​waćprzedŚwię​tymPio​trem!
Szerokosięuśmiechnęłam.Wyobraźniaoczywiście
pogalopowaławzaświatyijużwidziałammojącioteczkę
zdumąwypisanąnatwarzy,jaksięhardoprzechadza
poniebiewteiwewte,awszystkieduszyczkizaniołami
nacze​lespo​glą​da​jąnaniązza​zdro​ścią.
Dobra,niemacojeszczeotymgadać.Trzeba
tozmojąmatkąuzgodnić,żebypotemniebyłojakichś
kwa​sów.
Naszczęściejawolnyczłowiekjesteminicnie
muszęuzgadniać,ajużnapewnonieztwojąmatką.Jak
jejsiępowie,żetonagniazdkodlanowożeńców,
żetuzArturkiemzaczniecienoweżycie,toonasama
popędzimniedonotariusza.Zawadiackopogroziła
mipal​cem.
Racja.Przecieżonaniespocznie,dopókiniezobaczy
pa​pier​kazurzę​dusta​nucy​wil​ne​go.
Jo.Cio​ciaza​la​ławrząt​kiemher​ba​tę.Takijejurok.