Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Odrazuzapragnęłamwejśćzanim,bouwielbiałamstare
izapomnianemiejsca.Zawszekryłyniezwykłe
tajemnice.Sprawdziłamprawąnogąstabilność
pierwszegoszczebla,jakbymniedowierzała,żewiekowa
drabinamożemnieutrzymać.Wspinałamsiępowoli.
Sły​sza​łam,jakdrew​noję​czypodmoimcię​ża​rem.
Nie​złystry​szek!za​wo​łałAr​tur.
Po​cze​kajnamnie.Teżchcęzo​ba​czyć.
Wdrapałamsięnagórę.Stanęłambezpiecznie
nabrudnejpodłodzeirozejrzałamsięwokół.Światłobyło
tutajdośćsłabe,adwaokienkazabitodeskami.Przez
szcze​li​nyprze​bi​ja​łytyl​koni​kłepro​mie​niesłoń​ca.
Wow!powiedziałam,omiatającwzrokiem
po​miesz​cze​nie.Alekli​mat.
Musimypoprzesuwaćterzeczy,żebytwoje
poustawiaćwjednymkąciepowiedziałArturiodrazu
podszedłdostarejszafyzlekkouchylonymidrzwiami.
Obokniejznajdowałysiędwastoliki.Jedennatrzech
metalowychnóżkachbyćmożepochodziłzlat
sześćdziesiątych.Drugi,równieniemodny,doskonale
pamiętałczasyPRL-u.Arturprzestawiłjepodzabite
deskamiokienko.Przesunąłteżwtosamomiejscecztery
krzesłaobitebordowątapicerką.Odruchowopróbował
domknąćszafę,jednakzawiasyzaskrzypiałyiodbiły
zpowrotem.Podeszłamdostaregomebla.Miałpiękną
politurę,jakbypochodziłsprzedwojny.Niedalekostała
komodawtymsamymstylu.Zbliżyłamsiędoniej
ipociągnęłamzauchwytszuflady.Niemiałamprawa
grzebaćwrzeczachcioci,alebyławtymtakamagia
prze​szło​ści,żetrud​nosiębyłopo​wstrzy​mać.
O!za​wo​ła​łam.Sta​recza​so​pi​sma!