Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
kolejnemunamiętnemupocałunkowi,któryprzerwało
okropnełaskotaniewnosie.Szybkoodkleiłamsię
odAr​tu​raigło​śnokich​nę​łam.
O!Ijesz​czemaszaler​gięnakurzza​uwa​żył.
Możebyćodparłam.Pospieszmysięwięc.
Podniosłamzpodłogiczasopismoirzuciłamjenastos
innych.Kiedyśmożezafundujęsobiepowrót
doprze​szło​ści,te​razniebyłonatocza​su.
Totrzebajakośsensownieposegregowaćstwierdził,
przestawiającdwakrzesła.Tubyśmyustawilisame
stoliki,jedennadrugim,adalejkrzesła.Wtedytwoje
rze​czymoż​nawci​snąćtam,podścia​nętłu​ma​czył.
Spojrzałamnaniegozdziwiona,bojakmożna
segregowaćgratynastrychu?Tusięprzepchnie,tam
przesunieigotowe.Pocosobiezawracaćgłowęjakimś
klasyfikowaniem?Wymowniekiwnęłamgłową,boznów
kichnęłam.Postanowiłam,żeporajaknajszybciejstąd
wyjść.Zde​cy​do​wa​niezadużoku​rzu!
Gdybyśstanąłnaschodkach,tomogłabym
cipodawaćtobołki.Potemtoposegregujemy
po​wie​dzia​łam,zni​ka​jącwotwo​rzepro​wa​dzą​cymnadół.
Poszłamdołazienkiiprzemyłamtwarzchłodnąwodą.
Głębokoodetchnęłamświeższympowietrzem.Odrazu
zro​bi​łosięle​piej.
Zauważyłam,żeprzykuchennymstolesiedziciocia
pochylonanadgazetą.Pewniedokonywałacodziennego
rytuałuprzeglądanianekrologów.Uśmiechnęłamsię
natenwidokichybaściągnęłamwzrokiem,
bospojrzałanamnieiodrazuzainteresowałasię
po​stę​pa​miwpra​cachpo​rząd​ko​wych.
Jakwamidzie?