Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Kopnęłatędziewczynę.
–Lusia?
–Tak,Lusia–odparłakobieta.–Jawiem,żerodzicom
zawszetrudnowtouwierzyć,aletakiewłaśniesąfakty.
Panicórkakopnęławspółlokatorkę.
–Atanic?Nieoddałajej?Nadstawiłasiędotego
kopniaka?–pytałamwlekkimszoku.–Ażtrudno
miuwierzyć,żeLusiamogłabytakpostąpić.
–Podobnotak.Ludwikaniechcezłożyćwyjaśnień,
atamtadziewczynatwierdzi,żejejnieprowokowałaibez
powoduzostałanapadnięta.Sąświadkowietego
zdarzenia.
–Aha–powiedziałam.–Iniewiadomo,ocoposzło?
Kobietapokręciłagłową.
–Możepanicośzniejwyciągnie–dodała.
–Nodobrze.Ajaktosięskończyło?Mojacórka
kopnęłatamtąijuż,tak?
–Tak.PotemKasiapoprostuprzyszłanaskargę,
aLusiasięprzyznała.Samapanirozumie,żenie
możemytolerowaćtakiegozachowania.
–Nojasne–odparłam.Wgłowieiskrzyłomiodpytań.
Lusianigdyniebyłaagresywna.Zawszezachowywałasię
rozsądnieiswojesprawyzałatwiałapokojowo.Wtej
chwilijednaksamamiałamochotęzasunąćjejkopniaka,
byzobaczyła,jaktojest.–Napewnozniąporozmawiam
iobiecuję,żetosięwięcejniepowtórzy.Dzieleniezkimś
pokojutodlaniejnowasytuacja,bojestjedynaczką.
Przykromiibardzoprzepraszam.
–Lusiazaparłasięiniechciałaprzeprosić.Niewiem,
ocoposzło,bożadnaniechciałapowiedzieć.Pomimo
wszystkowspółlokatorkapanicórkizapewniła,żenie