Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
naśrodkupokojuiwiedziałemjedno-teświrusygotowena
wszystko.
-Daj,daj,terazja-wyrywałmaszynkęnNagór”
.Dobrze,że
chociażonidobrzesiębawili.-Chybastarczy,co?-zapytałpo
piętnastuminutachzadowolonyzsiebie.
Nopewnie,żewystarczy.Delikatnieprzesunąłempalcamipo
głowieicośmniezaniepokoiło.Miałoniebyćwłosówiniebyło.
Wniektórychmiejscach.Winnejczęścizostałynieznacznieskró-
cone,aledojasnejcholery,były.Apowinnobyćgładko.
-Młody,cotozamina.Nienarzekaj-rozróżniałempojedyncze
słowaprzebijającesięprzezdzikiewrzaski.Wlustrzezobaczyłem
własnągłowęzpostrzępionymiwłosamiiwyciętymipomiędzynimi
plackami.Fryzuranawetdziśzostałabyuznanazaekstrawagancką,
acodopierow1997roku.
-Panowie,chybaoczymśzapomnieliście-próbowałemcoś
ustalić.
-My?-obruszyłsięnPalec”
.-Nie,wszystkojestwporządku,
dziełoskończone.Idźpokazaćsięinnym.
Niemiałemochotynigdziesięruszać.Wyglądałemkomicznie,
niemogłemjednakkolejnychdnispędzićzamkniętywpokoju.
Wkońcubyliśmynaobozie.Postanowiłemprzezwyciężyćwstyd.
-Spokojnie,tylkospokojnie-powtarzałemsobiewdrodzena
obiad.Wewnętrznarównowagabyłamipotrzebna.
-No,jaja.
-Alewygląda…
-Ha,ha-słyszałemodgłostłumionegośmiechukolegów.
Cosiędziwić.Teżbymsięśmiał,gdybymzobaczyłfacetawyglą-
dającegotak,jakbypodczasstrzyżeniadoszłodozwarciawgniazd-
ku.Kolejnymetapemdrogicierniowejbyłoprzejściezhoteludo
miasta,jakieśdwakilometry,przezcentrumZakopanego.Wy-
obrażałemsobie,comyśląomniedziecispacerującezrodzicami.
-FajniejestnatychKrupówkach.Możnaspotkaćbiałegomisia,
ooo,jestteżjakiśdziwnygigantzplackaminagłowie.
20