Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nagleokazałosię,żegramwpierwszejszóstce,apodwóchlatach
dostałempowołaniedoreprezentacji.
DoolsztynaprzeniosłemsięzDobregoMiastajakoszesna-
stolatek.WcześniejprowadziłmnieRyszardKuciak,jużnieżyjący
pedagogipasjonat,dziękiktóremutrafiłemnasportowąścieżkę.
Ówczesnasiatkówkamocnoróżniłasięodtejdzisiejszej.Setagrało
siędo15,apunktowałotylkopowłasnejzagrywce.Nochyba,że
przyserwisiepiłkadotknęłasiatki,cobyłobłędeminazywałosię
netem.Niebyłopozycjilibero,każdymusiałzostawaćnaboisku.
ZjuniorówznałmnieMarekKotulski,pracującywAZSolsz-
tyn.Wpadaliśmynasiebiewrozgrywkachwojewódzkich.
-Jesteśfajnymdzieciakiem.Przyjdźdonaszejszkoły,boakurat
prowadzętwójrocznik.
-Czemunie.
-Alebędziesztrenowaćnamoichzasadach.
Jegozasadyoznaczałyzmianęliceum,przeprowadzkędoolsz-
tynaizamieszkaniewinternacie.Wnowymotoczeniudzieńzaczy-
nałemoszóstejrano.Byćmożetrenerzauważyłumniejakieśbraki,
którechciałwyeliminować,bonapierwszytreningwychodziłem
jeszczeprzedlekcjami.Sam.
-Będzieszteżprzychodzićnakażdejprzerwie.Nieważneczy
maszpięćminut,czypiętnaście,chcęcięwidziećnasali,jakodbijasz
piłkę-zarządził.
Zbiegałemwięcdoniegoidoznudzeniatłukłempiłąota-
blicędokoszykówki.Tonieoznaczałodlamniekońcasiatkówki
tegodnia,aledopieropoczątek.Mójdzieńwyglądałtak:autobus,
trening,kąpiel,szkoła,bułkawlocie,powrótdointernatu,szybki
obiad,autobusijazdanakolejnytrening.
Zaczynałemogodzinieszesnastejiprzezdwiekolejneodbi-
jałemzjuniorami.Szybkozmieniałemkoszulkęizostawałemna
następnedwiegodziny,byćwiczyćzpierwszymzespołemAZS,na
któregozajęciazacząłzapraszaćmnieKotulski.Akademicywłaśnie
awansowalidoekstraklasy.Niktmnieniepytałczycośboli,nikt
22