Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jeszczerazuśmiechnąłsiędoswegoszefa.
PanWalerianopadłnafotelipodniósłwzrokkusufitowi,
wzdychającciężko.Zżyrandolazwisałlepnaowady:długi,żółtawy
pasekposmarowanymiodowąsubstancją,pełenmuchwróżnejfazie
zdychaniaalbocałkiemzdechłych,przyklejonychatojednym
skrzydłem,atodwoma,czylinawznak,raznogami,razgłową,
czasemjednamuchaprzylepiałasiętużobokdrugiej,anieraz
zachowywaływzględemsiebiesporydystans.Podsufitemlataładuża,
brunatnaćma.PanWalerianobserwowałprzezchwilęwnadziei,
żeićmaprzylgniedomiodowegopaska,aleonawolałazuporem
taranowaćsufit.
Lepynamuchyporozwieszanebyływcałymmieście.Koniec
czerwcazawszeoznaczałsezondlaproducentówwszelkiegorodzaju
pułapeknaowady.Dyndałwięcleptakżeprzylampiewkancelarii
policmajstra,kiedywieczoremdotarłatamnaderpoufnawiadomość.
GłowaAlojzegoKorzeńca,niestety,znajdujesięchwilowozagranicą.
Askądnibywiadomo,żetojegogłowa?
Ajakpanmyśli,iległówwalasięwjednymdniupookolicy?
Jategoniewytrzymamjęknąłpolicmajster.Dawajcie
mituoficerazochrany.