Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Królpodjąłdecyzjęowypłynięciukolejnegodnia.
NegocjowałzNajjaśniejsząEndaloniąizdecydował
ozabraniugrupyważnychludzizInis,wwiększościdzieci,
wśródktórychbyłamałacórkakrólowej.Mieliznaleźć
schronienienaczasoblężeniaswojegomiastaunas
zamorzem.Wporciewieleosóbczekałonaszansę
ucieczki.Coważniejsiibogatsipłacilipełnymisakwami
złota,alenasikapitanowiebylinieugięci.Mielirozkazy,
niemielimiejsca.Barkitransportującenasnastatki
trzeszczałyisprawiaływrażenie,żezarazsięzłamiąpod
ciężaremludziikoni.Chociażmieliśmyzabraćgłównie
konie,królzrezygnowałzwiększościzwierząt.Tychkilka
rumaków,którebyłypodmojąopieką,ztrudem
utrzymywałemwspokoju.
Nocnenieborozjaśniłsłupświatłaznadwulkanu,
którywcześniejpodziwiałemzzamkowychmurów.
Jasnośćuderzyławniebo,wiercącdziuręwchmurach.
Częśćludziwskakiwaładowodyznadzieją,żewdrapią
sięjeszczenajakąśbarkęiznajdąmiejscenaktórymśze
statków.
Naszeokrętystałynakotwicachwsporejodległości
odbrzegu.Całaprzeprawaprzeszłasprawnieimogliśmy
podnosićkotwice.Koniewprowadziłemodrazu
doładowni.Szkoda,żeniezabraliśmywięcejzwierząt,ale
ichmiejscezajęłyosobyszukająceratunku.
Wiatrlekkozawiał,ażaglezatrzepotałykierującokręt
napołudnie.Spokojnenieboniezapowiadałozmiany
pogody.Usłyszałemgrzmoty.Pochwilizauważyłem,
żeurwałsięklifnieopodalmiastaizwielkimimpetem
osunąłsiędomorza.Ogromna,ryczącafala,podążała