Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ4
Delia
Ranobudzimniepotężnybólgłowy.Zwlekamsięzłóżka,
łykamtabletkęprzeciwbólowąiidępodprysznic.
Pozwalam,żebywodazmyłazemniewczorajsze
wydarzenia.Następniestajęprzedlustreminiepoznaję
swojegoodbicia.Dziewczyna,któranamniespogląda,
mapuste,zimnespojrzenie.Jedyne,cozwracauwagę,
tozapuchniętepowieki.Zaparzamsobieświeżomieloną
kawęizzimnymżelowymokłademnaoczachkładęsię
nasofiewsalonie.Potrzydziestuminutachczujęsię
lepiej.Głowaminiepęka,akofeinadajenadzieję,
żejakośdamradęstawićczołaojcu.
Niechętniepodnoszętyłekiidędogarderoby.Wybieram
krótkiespodenkijeansoweiróżowyobcisłytop.Dzisiaj
mabyćupalnie,amigorąconasamąmyślotym,
comnieczeka.Włazienceszybkonakładamdelikatny
makijaż,licząc,żezakryjeefektytrudnejnocyibraku
snu.Powszystkimpatrzęwlustroistwierdzam,
żerezultatjestnaprawdęzadowalający.Dopijamkawę,
spoglądającnazegarek.Rodzicepowinnibyćjuż
pośniadaniu,aojcieczapewneprzesiadujewswoim