Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
kumplemiwiem,żebędzieciętraktowałzszacunkiem
wyznajezeskruchą.
Codoinnychniemamyjużtejpewnościdodaje
Fabiano.
Odwracamgłowęiwidzę,żeidziewmojąstronę.
Zapewnemyśli,żeterewelacjeostudząmojąpostawę
względemnich,alesięmyliitobardzo,botoniczegonie
zmienia.
Samfaktsporządzenialistyjestpojebany,acogorsza,
mieliściewniąwglądiotymteżminiewspomnieliście.
CodopoznawaniaIwaniemusieliścieprzecieżmówić
mioplanowanychzaręczynachwchwilinaszego
spotkania,alechociażtydzieńbądźmiesiącpóźniej.
Jednakwywoleliście,żebytotatuśoświeciłmniedopiero
poponaddwóchmiesiącach,pokazując,jakimchujem
potrafibyć.Zresztątaksamojakwy.Żegnam.Oddzisiaj
sięwogóledomnieniezbliżajcie.
Wychodzę,nieoglądającsięzasiebie,itrzaskam
drzwiami.
Resztędniaspędzamroztrzęsionawswoim
apartamencie.Niezawracamsobiegłowyposiłkami,
boanimisięśnischodzićdomojej„kochanejrodzinki”
nawspólnąkolację.Oddzisiajdlamniejakpowietrze.
Mamzamiarograniczyćkoniecznośćkomunikacjiznimi
dominimum.Nawetmatkazapewneowszystkim
wiedziała,aleoczywiścietrzymaztatuśkiemwspólny
front,jaknadobrążonęprzystało.Kiedyzajrzaładomnie
wieczorem,nawetniepodniosłamsięzłóżka,tłumacząc
sięmigrenąiwynikającąztegoniechęciądorozmowy.
Naszczęścieodpuściłaidałamispokój.Najbardziej
chciałabym,żebyoniwszyscydalimiświętyspokój