Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
gabinecie.Zbieramsięprędko,chcącmiećtencałycyrk
zasobą.Napewnoniedamojcusatysfakcjiiniebędę
czekać,ażjedenzjegopieskówprzyjdziepomnie,żeby
doprowadzićnaspotkanieznim.Wybiegam
zapartamentuiszybkimkrokiempokonujęschodywdół.
PodrodzemijamMarca,aletraktujęgojakpowietrze.
Przedgabinetemojcabioręgłębokiwdechiotwieram
drzwi.Wobecnejsytuacjiniemamzamiarutracićenergii
nagrzecznościowebanały.
–Zgadzamsię–mówię,stającwprogu.
Ojciecwodpowiedzinamojesłowapodnosigłowęznad
dokumentów.
–Potrzebujęwiedzieć,czyIwoznamojewarunki?
Tataniespiesznieściągaokularyznosaipatrzy
miprostowoczy.
–Tak,zapoznałemgozewszystkimiwarunkamioraz
ewentualnymikonsekwencjami.Wie,żeniebędziesz
szarąmyszkąwtymmałżeństwie,isięnatozgodził.
Kiwamtylkogłową,żerozumiem.
–OK–ucinamtentemat.–Chcęjechaćnatydzień
dodomuwgórachizabraćzesobąBellęiPaolę.
Ojciecmilczyprzezmoment,uważniemisię
przyglądając.
–Zaręczynyodbędąsięzatydzień,wsobotę
–stwierdza,niewiempoco,fakt,zktórymzapoznałmnie
wczoraj.
–Wiem,dlategowrócęwsobotęrano,żeby
zespokojemprzygotowaćsiędoprzyjęcia–odpowiadam,
przewracającoczami.
–Musiszjeszczewybraćodpowiedniąsukienkę
natęokazję.Zjedziesięwieleważnychosóbpragnących