Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
poczymwypuściładymwjegokierunku.Oryńskiprzez
momentzastanawiałsię,czynietrafiłwokolicęszpitala
psychiatrycznego.
–Cościniepasuje?–zapytała.
–Copani...
–Dokądidziesz?–przerwałamu.–Niesraszpodsiebie,
więc...czekaj,niemów,niechsięzastanowię.Napewno
niewchodziwgrężadnapoważnafirma.Możedotych
cieciówodmateriałówizolacyjnych?Albonie,wiem.
–Znówzaciągnęłasięgłęboko,patrzącnaniższepiętra
budynku.–Jesteśnowympraktykantemwambasadzie
ZjednoczonychEmiratówArabskich.
Kordianmilczał.
–
Allahuakbar
?–dodałakobieta,porozumiewawczo
kiwającgłową.
–Cośtakiegosiętumieści?–zapytałoszołomiony.
–Aha–potaknęła,poczymściągnęłabrwi.–Tomoże...
EDF?
–Nie,Żelazny&McVay.
Próbowałukryćdumęwgłosie,alezadanie
goprzerosło.Kobietanajpierwuśmiechnęłasięszeroko,
apotemznamaszczeniemskinęłagłową.
PochwiliKordianuświadomiłsobie,żeuśmiechjest
pobłażliwy,arozmówczyninajpewniejpracuje
wkancelarii.Kiedyzorientowałsię,żepatrzynaniego
zpolitowaniem,zyskałpewność,żetakwłaśniejest.
Koszulamomentalnieprzylgnęłamudopleców,choć
temperaturanieprzekraczałakilkunastustopni.
–Weźtoswojemleczkoichodź–poleciłaprawniczka,
patrzącspodełbanaparującelatte.Kordianmógłsię
tylkocieszyć,żeniewybrałmokkizbiałączekoladą,
którakusiłagonajbardziej.Czymprędzejzgasiłpapierosa
podpodeszwąnowozakupionegobutairuszyłzakobietą.
Wniewygodnymmilczeniuwjechaliwindą
nadwudziestepierwszepiętro.Kordianniepodejmował
rozmowy,przekonany,żetylkopogorszyłobytopierwsze