Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
coczekaitegogówniarza...
Niekalajjęzykawmojejobecności.
Oczywiście,przepraszamodparłłysy,
skonfundowany.Wkażdymraziejterazpakowałaby
walizkiiwybierałasięwdalekąpodróż.
Tamyślsprawiałamusatysfakcję.Czuł,żepowolistaje
siępanemjejlosu.Dopieroterazzaczynałuświadamiać
sobie,jakwielewżyciuChyłkibędzieterazzależeć
odniego.
Miejnaoku.Chcęwiedziećowszystkim.
Naturalnieodparłłysy,starającsięukryć
narastającyentuzjazm.Niewypadałopokazywaćprzed
szefem,żesytuacjasprawiamutakwieleprzyjemności.
ToSiwowłosyformalnietrzymałwrękuwszystkiekarty,
onbyłtylkowykonawcąjegowoli.Ijeśliktokolwiek
powinienczerpaćprzyjemnośćzposiadania
nieograniczonejwładzynaddwójkąnieświadomychludzi,
towłaśnieszef.
Maszbyćjejcieniemdodałsiwy.
Zrozumiałem,panie...
Niejestemcodotegoprzekonany.
Myślę,żedotejporyudowodniłem...
Oczekuję,żebędzieszprzetrzepywaćjejśmieci
ianalizowaćkażdypapierek.Zaglądaćjejdosypialni,
robićzdjęciaizawszenosićprzysobiecośdoprzecięcia
linekhamulcowych,jeślizajdzietakapotrzeba.
Łysolskinąłgłowąznamaszczeniem,choć
przypuszczał,żestarymanamyśliraczejprzewód
hamulcowy.Niemądrzebyłoznimpolemizowaćtym
bardziejżeprzekazałmuraczejwytyczneaniżeli
konkretnerozkazy.Ichinterpretacjapozostawaławgestii
łysego.
Mamrozumieć,że...
Takwszedłmuwsłowobrodacz.Jeślibędzie
potrzeba,pozbędzieszsięjejichłopaka.
Wypadek?