Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–PannaDulpynasopuszcza–powiedziałacicho,niemalszeptem,
bobałasię,żegłosjejodmówiposłuszeństwaizałamiesię
kompromitująco.–Przezciebie.
Terazjużniczemuniezaprzeczał.
–Gdziejedzie?–Byłwzburzony.
Zofianiewiedziała,czyniepotrafiłzapanowaćnadswoimi
uczuciami,czypostanowiłprzestaćsięznimikryć.Patrzącnamęża,
zdałasobiesprawę,żeniejesttojednazwielunicnieznaczących
męskichprzygód,ojakichszepczesięczęstoposalonach.Tosprawa,
któramożezagrozićtrwałościjejmałżeństwa.
–DałamjejlistpolecającydopannyMrozińskiej,aletrzeba
wypłacićpobory.
–Załatwięto–odpowiedział,wstającodbiurka.
Zrozumiała,żechce,bygoterazzostawiłasamego.Wyszławięc.
Nieminęłopięćminut,kiedyionopuściłgabinet.Rozliczyłsię
zFrancuzkąikazałzaprzęgnąćdlaniejpowóz.Musiałwięc
przechowywaćgotówkęwgabinecie.Tylkogdzie?Sprawabyła
paląca.Jutropowinnazapłacićkrawcowej,któraodkilkutygodniszyła
nowesukienkidladziewczątidlaniej.Kobietadobrzeznałasię
naswoimfachu,więcbyłarozchwytywanaprzezokolicznedwory.
DoLutomierzycprzyjeżdżałachętnie,bowiedziała,żetuzzapłatąnie
zwlekają,więcZofianiechciałajejzawieść.Taktrudnobyłodziś
odobrąszwaczkę.
Gorączkowozaglądałapodobrazy,zaoszklonąszafkę,wktórej
Kazimierztrzymałdokumenty,obmacałabiurko.Nigdzieśladusejfu,
skrytki.
Icoztego,żeznajdę?–przyszłojejnagledogłowy.Przecież
skrytkanapewnojestzamknięta,możenawetzabezpieczonaszyfrem.
Niemasensuszukać.Jużlepiejprzyjrzećsięksięgomhandlowym.
Zagłębiłasięwniezatem.Nawetjązainteresowały.Porazpierwszy
wżyciuzobaczyła,ilesprzedajązbożaipojakiejcenie,iletrzeba
zapłacićzajegotransportijakijestzysknaowocach.Całkiem
pokaźny,choćsadzajmowałniewielkączęśćichziem.
Dlaczegowięcniezakładamywiększego?–zastanawiałasię
zezdziwieniem.