Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
niemożnabyłoschowaćsięipopłakaćwzaciszu.Usiadławięcnaprogu
iocierałapiąstkąpłynącepotwarzyłzyzłościibezradności.Niedługo
wszyscybędąszlidoCyganów,aonaniemapozwolenianawyjście.
Awłaśnie,żepójdę,pomyślałazłanarodzicielkę.Pójdęwszystkim
nazłość.Możemamaniezauważy,żemnieniemawdomu.Jestnas
siedmioro,tosięmożeniedoliczy,myślaławswejdziecięcejnaiwności.
Powolizapadałzmierzch.Karolciasiedziaławtymsamym
miejscuciąglenaburmuszona,gdyusłyszałanadrodzewesołegło-
sy.Podeszładobramkiizobaczyłagrupkędzieciakówzmierzających
wjejstronę.
Karolcia,idziesz?Maniazwróciłasiędozasmuconejkole-
żanki.
Mamaminiepozwala–odpowiedziaładziewczynkazespusz-
czonymwzrokiem.
Chodź,niedługowrócimy.Twojamamanawetniezauważy,
żeposzłaśnamawiałydzieci.
No,niewiem…
Dziewczynkawahałasię,ichciałabyiśćibałasiękonsekwencji
takiejsamowolki.
Nochodź,będziewesoło,najwyżejdostanieszburępopowro-
cienamawiałnajstarszyzgrupy,Felek.
Nodobra,idęzwami.Idźciejuż,ajawasdogonię,zobaczę
tylkoprzezokno,comamarobizdecydowałapokrótkimnamyśle.
Pochwilizdyszanadobiegładogrupkidziecipodążającychna
zabawęwcygańskimtaborze.UCyganówzawszebyłowesoło,gło-
śno,kolorowo.Nieodganialidzieci,którelgnęłydonichzwielkącie
-
kawością.Częstoidoroślizewsiprzychodzilipopatrzećnaichtańce
iposłuchaćśpiewów.Wszyscylubilicygańskierytmy.Aprzyokazji
możnabyłokupićsolidnąpatelnięczygarnek.PrzybycieCyganówto
11