Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wniąnowasiła,toteżzwiększąenergiązabrałasiędodomowych
obowiązków.
Tadrobna,malutkakobietkamusiaławyżywićosiemosób.Co
prawdanajstarszysynmiałjużsiedemnaścielatiodjakiegośczasunaj-
mowałsiędoróżnychrobót.Zwyklebyłatodorywczapracawlesielub
wpoluubogatszychchłopów.Czasamidostawałjakiśgrosz,aleprze-
ważniejedzenie:warzywa,chleb,mleko,anawetkawałekmięsaczy-
tróbki,jeżeliakuratugospodarzabyłoświniobicie.Niestetytoostatnie
zdarzałosiębardzorzadko.Mążostatnimiczasychorował,przezconie
mógłzarabiać,więcutrzymanierodzinyspoczęłonajejbarkach.Na
szczęścieterazmogłaliczyćnaswojegopierworodnego,Stasia.Młodsi
teżpomagali,jakmogli,aletojeszczedzieciaki,chciałybysiębawić,
psocić,chociażlatem,gdybyłodużopracywpoluiogrodziedzieciteż
zarabiałyubogatszychgospodarzy.Pasłykrowy,gęsi,plewiłyisprzą-
tały.Zbierałypoziomki,jagodyimalinyizanosiłydodworu,zaco
dostawałygrosikijedzenie,aczasamijakieśznoszoneubrania.
Itakupłynąłrokciężkiejpracyigłodówki.Pracawszkolenie
należaładolekkich.Codziennieranotrzebawyczyścićpopielniki,
nanosićdrewnainapalićwpiecach.Polekcjachposprzątaćklasy
imieszkaniekierownika.Niewieleczasuzostawało,abyzająćsię
domemidziećmi.Zarobkiteżbyłynędzne,tyleżekomornegonie
musiałapłacić.Dziękipomocysąsiadów,zwłaszczaAndziBugajo-
wej,udawałosięjakośprzeżyć.
PewnegowrześniowegodniamamawysłałaKarolciędoskle-
puponaftędolampy.Dziewczynka,podskakujączbańkąwręce,
ujrzaławyjeżdżającezzazakrętukolorowewozy.Obokdomkówna
kółkachszliroześmiani,wkolorowychstrojach,niecodzienniprzy-
bysze.ToCyganieprzyjechalidowsi!
9