Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Niemożnajednakpowiedzieć,żenigdyniemiałemdoczynienia
zesportem.Byłemtrochęsinynatwarzyświęciewierzyłem,
żezpowodumoich„masaży”,dlategoilekroćktośwspomniałomojej
karnacji,czułematakpaniki,jakbywytkniętomiwstydliwysekret.
Zacząłemuprawiaćsport,bozawszelkącenęchciałemnabrać
zdrowszegowyglądu.
Cierpiałemztegopowodujużodbardzodawna.Kiedybyłem
wczwartejczypiątejklasieszkołypodstawowej,starszybrat
opowiedziałmioideizwanejdemokracją.Słyszałemnawet,jakmama
narzekałaprzygościach,żeprzezniąpodniosłysiępodatkiitrzeba
oddawaćprawiecałezbiory.Niewiedziałem,cootymwszystkim
myśleć,alepostanowiłempokazaćsłużącym,naczymtacała
demokracjapolegalatempomagałemimprzykoszeniutrawy,azimą
przyspychaniuśnieguzdachu.Późniejdowiedziałemsię,żemoje
wysiłkiwcaleichniecieszyły,boitakpotemmusielipomnie
poprawiać,naprzykładdociąćtrawę,którąźleskosiłem.Prawdabyła
taka,żepomocstanowiłapretekst,ajachciałemtylkonabraćtrochę
zdrowegokolorytu,jednakmojakarnacjaniepoprawiłasięnawet
odmorderczejpracy.
Wgimnazjumpomyślałem,żenabioręupragnionychrumieńców
zapomocąsportu.Wciepłemiesiącezawszepływałemwmorzu
wdrodzezeszkołydodomu.Lubiłempływaćżabką,wyrzucającnogi
szerokonaboki.Głowęmiałemcałyczasnadwodą,dlategomogłem
obserwowaćwszystkowokół:gęstąsiatkęnaprzemiennieopadających
ipodnoszącychsięfal,zieloneliścienabrzegu,chmurysunące
poniebie.Pływałem,wyciągającszyjęniczymżółw,wysokonad
powierzchniętakbliskosłońca,jaktomożliwe,żebyszybciejsię
opalić.
Zadomem,wktórymmieszkałem,leżałdużycmentarz.
Wymierzyłemsobietamtornadokładniestometrówigorliwie
biegałemwpojedynkę.Gdysięzmęczyłem,spacerowałempod
wysokimitopolamiotaczającymiteren,czytającnapisynatabliczkach
nagrobnych.Dodziśpamiętamniektóreznich:„Światłoksiężyca
przenikagłęboko[13]czy„Trzyświatyjedenumysł”.Pewnegodnia