Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Królewskieimiępochwalił.
Twojeteżcałkiemfajne.
Fajne?niezrozumiał.Zresztąnieistotne.Podnieś
sięwreszcieztegopiachu.Okryjęcięmoimpłaszczem
iodprowadzędoojca.
Niemamojcainiemogęwstać.
MarkusVolknerpodszedłdoniejibezceremonialnie
ująłpodpachy.Reginaniezdążyłazaprotestować.
Kujejzdumieniunogisiępodniąnieugięły,aonastanęła
nanichpewnie.Nowa,niemalzapomnianaperspektywa,
zktórejwidziałaświat,oszołomiłają.Podobniejak
badawczespojrzeniebłękitnychoczu.Mężczyznamiał
kilkudniowyzarostiszerokie,umięśnioneramiona.
Ówgroteskowypłaszcz,zktóregobyłtakdumnyiktórym
chciałotulaćkobietęwpotrzebie,niecooklapł,gdy
zmoczyłagowoda.
Ajednakwstałaśpowiedziałmiękko.
WstałamodparłaoszołomionaGina.Wyplątałasię
zramionmężczyznyiwysunęłaprzedsiebiebosąstopę.
Postawiłanapiasku,zaniąposzładruga.Niewierzę!
Puściłasiębiegiempoplaży,wrzeszczączradości.
ZrobiłakółkowokółzarośliiwróciładoMarkusa.Tocud
wyszeptała.Wspięłasięnapalceiucałowałamężczyznę
wpoliczek.
Terazbędziemitrudnozadbaćotwojącześć,
dzieweczko.Zobacz,całyportpatrzymruknął.
Mamtogdzieś!Nawetmnienieobchodzi,gdzie
jestem.
WStarymHelurokuPańskiegotysiąctrzysta