Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Cotwierdzisz?–spytałGryz.
–Atowłaśnietwierdzę,żezdiabłemkonszachtymasz!–odparł
Kiepasikozłakolanemszturchnął.
–Niemiotajmiobelgwtwarz,bociękiedyśwpysklunę
–przypomniałmuGryzizkozłem,tłoczącsięojegoboki,dodomu
wrócił.
Kiepasmilcząc,wzrokiempogardliwymdokońcagoodprowadził.
***
Następnejnocypowtórzyłosiętosamozjawisko.
Ogodzinie,zgóryKiepasowiwiadomej,Gryzwyszedł,jako
zawsze,zchałupy.
Postałchwilęmałąikulatarniwolnymkrokiempodążył.Zaledwo
wjejpobliżusięznalazł,aznikłswoimzwyczajemzoczuKiepasa,
ustępującmiejscazjawionemuznikądkozłu.
Kiepaskrokiemstanowczymzbliżyłsiędokozłaiwoczy
muzajrzałuporczywie.
–Tomaszu?–rzekłporozumiewawczo,znaciskiemimięGryza
sylabizując.
–Czegochcesz?–zapytałkozioł,kuniewielkiemuzresztą
zdziwieniuKiepasa.
–Awięctywiesz,żeciTomasznaimię?–zawołałztryumfem
Kiepas,jakbykozłanagorącymuczynkuprzyłapał.
–Wieminiezapieramsiętego–odparłwyraźniekozioł.–Nigdy
niewiadomo,cozastworzeniepodpowłokąludzkąnaświat
przychodzi.Każdyzniejdlasiebieiposwojemukorzysta.Totylko
pewna,żewłaściwyjejużytekjestdotądjeszczenieznanynikomu.
Stądtylepomyłekistądowonieustannezrzucaniewciemnośćtej
luźnielubsamozwańczo,lubwreszcienaopakprzywdzianejpowłoki,
cozazwyczajśmierciąsięnazywa,acomapozórdośćniedorzeczny,
jakgdybynieosobaprzyodziewku,jenoprzyodziewekosoby
stosownejposzukiwałiznaleźćjejniemógł.Iczęstokroćsięzdarza,
iżprzyodziewekbezprawnieprzywłaszczonyniecierpliwisię
imarszczynaosobieźledobranej,coznówsięstarościąnazywa,
acomateżpozórdziwaczny,jakgdybynieodbiorcamajstrowi,lecz
majsterodbiorcyzłykrójzarzucał.Niewiem,czyliowozrzucanie
wciemnośćiniecierpliwieniesiępowłokiludzkiejnaosobie,która
jąprzywdziała,jestkoniecznościąnieuniknioną,towszakżewiem,
iżpewnegorazusamBógpodtąpowłokąnaświatijegosłoty
przyszedł,iwątpię,abywspomnianyprzyodziewek,osoby
poszukującyskwapliwie,godniejszegoiwłaściwszegodostąpiłużytku.