Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wypiłpółszklanki,potemrozwinąłpapier.
Właśniemiałjużrozpocząćczytanie,gdydopokojuwszedł
posługaczipowiedział:
–Panie,przyszłotukilkudżentelmenów.
PanPickwicksurowospojrzałnachłopca,apotempocałym
towarzystwie,jakbyzapytując,ktobytomógłprzychodzić.
–O!–zawołałpanWinkle,wstając–tomoiprzyjaciele.Proś
–niechwejdą.
Agdychłopakoddaliłsię,dodał:
–Bardzoprzyjemniludzie,oficerowiez97.pułku,zktórymi
poznajomiłmnietrafdośćszczególny.Jestempewny,żebędąsię
podobaćnamwszystkim.
PogodapowróciłanatwarzpanaPickwicka.Posługaczwprowadził
dopokojutrzechdżentelmenówipanWinklepocząłichprzedstawiać.
–PorucznikTappleton–panPickwick.DoktorPayne–pan
Pickwick…PanowieznająjużmegoprzyjacielapanaSnodgrassa…
Przyjacielmój,panTupman.DoktorSlammer–panPickwick…pan
Tup…
TupanWinklenaglezatrzymałsię,dostrzegłszywielkie
poruszeniedoktoraipanaTupmana.
–Jużspotkałemraztegodżentelmena–rzekłdoktorzenergią.
–A!a!–zawołałWinkle.
–Itoindywiduumtakże,jeżelisięniemylę–mówiłdalejdoktor
Slammer,badawczywzrokutkwiwszywnieznajomymwzielonym
fraku.–Sądzę,żezeszłejnocyzrobiłemtemuindywiduumbardzo
naglącewyzwanie,któreuznałzawłaściweodrzucić.
Wymawiająctewyrazy,doktorrzuciłnanieznajomegowzrok
pełenoburzeniaipocząłrozmawiaćpocichu,ależywo,
zporucznikiemTappletonem.Gdyskończył,porucznikzawołał:
–Czytak?