Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
staregodżentelmena.
–Apan?–mówiłdalejów,spoglądajączojcowskimzajęciem
napanaSnodgrassa.–Doskonale!Nieprawdaż?Tymlepiej,tym
lepiej!Apan,jaksięma,panieWinkle?Dobrze?Tomniecieszy.
Mojecórki,panowie.Atomojasiostra,Rachela,panna,chociaż
tomożesięniezdawać,czyżnieprawda?O?–dodał,śmiejącsię
nacałegardłoiuprzejmieszturchającłokciemwbokpanaPickwicka.
–Ależbracie!–zawołałapannaWardlezbłagalnymuśmiechem.
–Tak,tak–zacząłznowustarydżentelmen–nikttemuzaprzeczyć
niemoże.Panowie!Przedstawiamwammegoprzyjaciela,pana
Trundle’a.Ateraz,kiedyjużwszyscysięznacie,bądźmydobrejmyśli
ipatrzmy,cosiędzieje.Takiejestmojezdanie.
Torzekłszy,włożyłokulary;panPickwickwydobyłswójteleskop
iwszyscy,stojącwpowozie,przypatrywalisięmanewrom
wojskowym.
Byłytomanewrygodnepodziwu.Jedenszeregstrzelałponad
głowamidrugiegoszereguinatychmiastcofałsię;potemdrugiszereg
strzelałponadgłowamitrzeciegoitakżesięcofał;formowano
czworobokizoficeramiwśrodku;włażonopodrabinkachnawały,
burzonobarykadyutworzonezkoszów–awszystkotozniezrównaną
odwagą.Nabateriachartylerzyścipakowaliogromnenabojewdziała,
agdywystrzelili,żałosnykrzykstrwożonychkobietdługorozlegałsię
wpowietrzu.WpowoziemłodepannyWardletakbyłyprzerażone,
żepanTrundlemusiałpodtrzymywaćjednąznich,apanSnodgrass
drugą.NerwypannyRacheliWardlebyłytakokropnierozdrażnione,
żepanTupmanmusiałująćjązakibićzobawy,bynieupadła.Jednym
słowem,wszyscydoznaliniezwykłegowzruszenia,wyjąwszypyzatego
chłopca,któryprzyhukudziałspałtakgłęboko,jakprzypiosnce
piastunki.
Gdyzdobytotwierdzęitakoblężonym,jakoblegającym
zastawionoobiad,starydżentelmenzawołał: