Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Joe!Joe!Przeklętychłopiec,znowuśpi.Bądźpantakdobry,
uszczypnijgowłydkę.Tylkotymsposobemmożnagoprzebudzić.
Dziękujępanu,Joe,rozpakujpudło.
Pyzatychłopak,rzeczywiścieprzebudzonyściśnięciemczęści
mięsnychnogimiędzywielkimiwskazującympalcempanaWinkle’a,
znowuzsunąłsięzkozłairozpocząłrozpakowywaniepudła
znierówniewiększympośpiechem,aniżelibymożnabyłoprzypuszczać
pojegopoprzedniejnieruchliwości.
–Terazsiadajmy,jakmożna–rzekłstarydżentelmen.
Powielużartobliwychnapomknieniachnatematszerokości
kobiecychsukni,powielurumieńcachspowodowanychpropozycją,
bydamyusiadłynakolanachpanów,całetowarzystwousadowiłosię
wpowozie,astarydżentelmenjąłpuszczaćwkołoprzedmioty
podawanemuprzezpyzategochłopca.
–Teraz,Joe,podajnożeiwidelce.
Rozdanonożeiwidelce.Damyimężczyźniwpowozie,apan
Winklenakoźle,zaopatrzenizostaliwteniezbędnenarzędzia.
–Talerze,Joe,talerze!
Talerzerównieżrozdanowtensamsposób.
–Teraz,Joe,podajdrób.Przeklętychłopiec,znowuśpi!
Kilkaenergicznychszturchańcówwyrwałogozletargu.
–No,dawajjeść!
Wdźwiękachtychsłówbyłocośtakiego,cozupełnierozbudziło
zaspanegochłopca.Drgnął,ajegoołowianeoczy,napółzatopione
wtłustychpoliczkach,miłośniespoglądałynajadło,wmiaręjak
jewydobywał.
–No,żywo!–zawołałpanWardle,bopyzatychłopiecpożerał
wzrokiemkapłona,zktórym,zdawałosię,niejestwstaniesięrozstać.
Wreszciewestchnąłgłęboko,rzuciłwzrokpełenrozpaczynapulchne
pieczysteismutnopodałjepanu.