Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
—Cóżcijest?—zapytałgoHoffmanzistotnymniepokojem.
—Och!mójbracie!—zawołałWerner.—Jestemrozbójnikiem!
nędznikiem!wartemśmierci...rozwalmigłowętoporem...serce
przebijmistrzałą.Niegodnymjużoglądaćświatłasłonecznego.
—No!no!—odrzekłHoffmanzłagodnemroztargnieniem
człowiekaszczęśliwego—cóżtosięstało,mójbracie?
—Stałosię...Cosięstało,pytasz?...chceszwiedzieć,cosię
stało?...Otóżmójdrogi,kusiłmniedjabeł.
—Jakto?
—Kiedymzobaczyłwszystkomojezłotodziśrano,byłogotyle,
iżmyślałem,żetosen.
—Jakto!sen?
—Byłgopełenstół,całyzałożony—mówiłdalejWerner.
—Jakemtozobaczył,tomajątek,mójdrogi,tysiącfrydrychów
złotych.Otóż,kiedymtowszystkozobaczył,kiedymujrzałzkażdej
sztukitryskającypromień,ogarnąłmnąszał,niemogłemmusię
oprzeć,wziąłemtrzeciączęśćmegozłota,iposzedłemgrać.
—Iprzegrałeś?
—Doostatniegograjcara.
—Tojeszczeniewielkienieszczęście,skoropozostającijeszcze
dwietrzecie.
—Żebyżto!...Poszedłempodrugączęść,i...
—Przegrałeśjątakjakipierwszą.
—Prędzejjeszcze,mójdrogi,prędzej.
—Iposzedłeśpotrzeciączęść?
—Nieposzedłem,poleciałem;wziąłempozostałytysiącpięćset
talarówistraciłemjenaczerwoną.
—Awtedywyszłaczarna—rzekłHoffman.
—Ah!czarniusieńka,jakpiekło,mójdrogi;czarna,potworna,bez
wahania,bezzgryzot,jakgdybywychodząc,niepozbawiałamnie
ostatniejnadziei!Wyszła!wyszła!mójbracie!
—Atobieżaltychfrydrychówtylkozpowodupodróży?
—Niezżadnegoinnego.Oh!gdybymbyłprzynajmniejjakie
pięćsettalarówodłożyłnawyjazddoParyża!
—Tobyśsiępocieszyłpostraciereszty?
—Odrazu.
—NiechżeitakbędziemójdrogiZacharjaszu—rzekłHoffman,
prowadzącgodoswejszuflady—otomaszpięćsettalarów;jedź.
—Jakto?Aty?—zawołałWerner.
—Janiewyjeżdżam.