Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Domy,kurorty,wille…
–Napewnodużopodróżujesz.
–Niespecjalnie.
–Domator?
Wzruszyłramionami.
–Tocośzłego?
–Nie.Samatakajestem.
Teraz,kiedyzajmowałasięRose,miałaczastylko
napracęidziecko.Itojejodpowiadało,bonie
wyobrażałasobierozstaniazRose.OdnalezienieAdama
stanowiłopierwszykrok,alechybaniemiałaochoty
nanastępny.Gdybysięokazałnieodpowiednim
człowiekiem,oszczędziłbyjejrozterek.
Czymiałżonę?Możebyłkobieciarzem?
Narkomanem,hazardzistą,seksoholikiem?Jej
wyobraźniahulałanacałego,aleprzynajmniej
częściowopowodembyłoto,żeprawieniconimnie
widziała.Pozostawałopostaraćsięspędzićznimwięcej
czasu.
DlaRosebyłagotowanawszystko.
–Niedaszradywrócićdodomu–powiedziałAdam.
Włożenieklapekczymarszpopiaskuniewchodziło
wgrę.
–Niemamwyboru.
Wodpowiedziprzechyliłgłowęnabokiuśmiechnął
sięlekko.
–Mogęcięodwieźć.
Pokręciłagłową.
–Wykluczone,niebędęcirujnowaćcałegodnia.Dam
sobieradę.–Dzielniespróbowaławstać,alestopa