Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zachwycają,gdypodobnesłowapadajązustpłci
męskiej?
–Nie…wiem,oczymmówisz.Scarlettteżnie
–odpowiadawymijająco,aleniepatrzymuprzytym
woczy.
Michaelwzdycha.
–Wiesz,żeniepotrafiszkłamać,prawda?
Jeannypodnosipodbródek.
–Nodobra,wporządku.Maszrację.Alejakrzucam
okiemnaksiążki,gdysięwyświetlająjakoproponowane
reklamy,towcalenieoznacza,żemuszęmieć
jewszystkieodrazu.
Michaelprycha.
–Nie…Typoprostudawkujeszsobieprzyjemność,
Skrzacie.Cochciałaś?–powracadogłównegotematu
rozmowy.
–Musiszzawieźćtacieto,cokupiłam.–Macha
mureklamówkąprzednosem.
–Muszę?–Chłopakprzechylagłowę.
–Musisz.Jakorodzeństwopomagamysobie
nawzajem.Pozatymstądnaplacbudowyjestzdobre
piętnaściekilometrów.Chybabymzemdlała,gdybym
miałaiśćwtakiepiekło…–Urywa,zdającsobiesprawę
ztego,comówi.
–Wporządku.Zawiozęmuto.Alewiesz,żemusisz
sobiezrobićprawko–stwierdza.
–Niemuszę,odtegomamciebie…Żebyśzawiózł
mnietam,gdziechcę,kochanybraciszku.–Uśmiechasię
doniegoprzymilnie.