Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zerwałasięztrzcinowegofotelikainiespokojniedreptałatam
izpowrotem,założywszyręcedotyłu.Odkilkunocyźlespałaibyła
rozdrażniona.NadźwiękpodniesionegogłosuNinyleżącyprzyjej
foteluGrotpoczułsięwobowiązkużałośniezawyć,kulącpodsiebie
puszystyogon.Ninaodwróciłasiękuniemuzpasją.
–Topsiskoznowuwyje!–wrzasnęła,wyprowadzonazrównowagi.
–Cichobądź,bodostanieszwskórę!
CzekałaniecierpliwienaprzyjazdEmilki,łudzącsię,żeprzywiezie
onalistylubjakąśnowinę,alespotkałjąbolesnyzawód.
–Musimyuzbroićsięwcierpliwość–przemówiłachłodnoDorota,
obojętnieprzysłuchującasięjejsłowom.
Ninawciągnęłanosempowietrzeizwróciłasięwjejstronę,gotowa
wszcząćkłótnię,alesiępowstrzymała,posyłająctylkopaniBieckiej
nieprzyjaznespojrzenie.
–Emilko,czyjesteśpewna,żeAlkaniebyłozpanem
Czachowskim?–spytała.
–Rozmawiałamzrannympowstańcemzoddziałupułkownika.Pana
Aleksandrainaszychchłopcówtamniewidziano.
–Togdzieonisiępodziewają?–Zosiarozpaczliwymgestem
chwyciłasięzagłowę.–Jezu,Tadekpośmierciojcapowinienwrócić
dodomu!ŻebynierządcapoleconymiprzezNinę,niedałabymsobie
radyzprowadzeniemsprawmajątkowych.
Ninaprzystanęłaispojrzałananiązewspółczuciem.Biedna,
kochanaTrusia…
–Jeżeliwciągutygodnianiedostanęwiadomościodmęża,biorę
Maćkairazempojedziemyśladamipartii.Przecieżktośmusiałich
widzieć!Zazłotochłopipowiedząprawdę.
Żadnazpańnieodezwałasięsłowem.Zdaladobiegłostrykrzyk
pawia.
–Zazłotochłopicięzamordują–skomentowałapochwilijej
wypowiedźDorota.–Teżmaszpomysły!
Pomiędzydrzewamizabieliłysięfartuszkipokojówekniosącychtace
zciastem,porcelanowemisyzczereśniami,lodowebabeczki,wino
porzeczkoweorazwodęsodową,bodzieńbyłodranaupalny.
Walenty,nadzorującynakrywaniedopodwieczorku,zezrozumiałym
zainteresowaniemprzysłuchiwałsięrozmowiedam.Niepokoiłsię
opanainiebyłodnia,żebyonimniewspominał.
–Zamierzaszjechaćsamapomiędzywalczącewojska?
–NawyrazistejtwarzyEmilkiodmalowałsięwyrazzdumienia
iprzerażenia.–Nino,ależtoszaleństwo!Pierwszegodniawpadniesz