Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zamną.Ikłapałzębami.
Wieczoremzaśporazpierwszywżyciuzawył.Było
tocoś,nibydługie:Ooo,huuuuu!Zakończonekrótkim
ach!takbolesnymjakszloch!
Nieznamwilczegojęzyka,niemogęwięczcałą
pewnościątwierdzić,cotenjękoznaczał.Takmisię
jednakzdaje,żetobyłowołanienaratunek.Wwilczym
zykuznaczyłotoniezawodnie:Krysiu!Krysiu!
BopóźniejRekswołałzawszetoswoje:Ooo,huuuu,
ach!ciszejlubgłośniej,gdymubrakłojegopani.
Krysiazrozumiałaodrazuwołaniewilczka.
Przekonywałamnie,żeRekszłożyłwtensposób
uroczystąobietnicępoprawy.Imiałasłuszność.Reks
wyszedłzkurnikaskruszony.Akurybyłyodtądtak
bezpieczne,żemogłyspacerowaćtużprzysamym
wilczymnosiebeznajmniejszejobawy.
Inaczejjednaktepierwszewieczornewilczeszlochy
zrozumiałypsywmiasteczku.Ktożył,mały,duży,
kudłatyczygładki,amiałczterynogi,ogonipsie
wpiersiachserce,wybiegłnatychmiastnapodwórze
czyulicę.Całemiasteczko,jakdługieiszerokie,
zawodziłotejnocypsimwyciem,huczałozapamiętałym
szczekaniem!Odtejchwiliwiedziałemjuż,żeReksjest
napewnowilkiemzkniei!
Reksrósł,piękniał,nabierałciała.Byłjednak
podawnemułagodny,miły,posłuszny.Nawet,powiem,
tchórzliwy.Odobcychpsówtrzymałsięzdaleka.Apoza
domem,naulicysunąłzawsze,drobiącswoimwilczym
chodem,tużprzymurachkamienic,jakbypragnął
zgórykażdemuzejśćzdrogi.Ludzisięniebał,ale
trzymałsięodnichzdaleka.
Zatoprzepadałzadziećmi.Pozwalałimwyprawiać
zesobąwszystko,cochciały.MałaTruda,nasza
sąsiadka,wyobraźciesobie,jeździłanawilkukonno
izaprzęgałagonawetdolalczynegowózka!Jednym
słowem,kochanebyłowilczysko.
Potrafiłteżbwiernymprzyjacielem.Itowłaśnie
gozgubiło.Abyłototak:
Niedalekoodnasmieszkałdoberman,teżReks,