Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wotwar​ciubramrajuniżna​szeludz​kiemo​dli​twy.
Rozejrzałemsiępopodwórku.Życierozkwitało
wnajlepsze.Podwórkobyłopodkoszonetylkoprzydomu.
Bliżejoboryistodołysoczysta,zielonatrawawystrzeliła
naponaddwadzieściacentymetrów.„Dziadekmusiałjuż
byćsłaby”pomyślałemiznowupoczułemukłucie
wyrzutówsumienia,bopowinienembyćprzynimimu
pomóc.ZobaczyłemwyczołgującegosięzbudyMorusa.
Poznałmnieizamachałradośnieogonem.Podszedłem
doniego.Ukucnąłemipogłaskałemgo.Morusbył
czarnymkundlemzkrótkąsierściąinieproporcjonalnie
długimogonem.Musiałbyćbardzostary.Odkąd
pa​mię​tam,za​wszepil​no​wałpo​dwórka.Miałbudętużobok
stodoły,alealbodeskizbutwiały,albojenajzwyczajniej
przegryzł,dziękiczemuwydrążyłsobiejamęwsianie,
wktórymchowałsię,gdynadciągałysilnemrozy.Gdy
byłemmniejszy,właziłemtamrazemznimistawałem
sięniewidzialnydlawszystkichwkoło,samemu
ob​ser​wu​jącprzezszparypo​dwórko.
Chciałemznowubyćtymsześcioletnimpędrakiem,
którynanowomógłbystaćsięnie​wi​dzialny.
Dziadekleżałwtrumniewpokojuzakuchnią.Całydom
składałsięzczterechpomieszczeń,awliczającsień
zpiecemchlebowymzpięciu.Polewejstroniebył
pokój,wktórymzazwyczajspałem,azanimkomora,
gdziebabciaprzechowywałamąkę,kasze,słoiki
zkompotami,grzybami,ogórkamiikiszonąkapustą.
Pokójniebyłogrzewany,więczimąspałosięwnimpod
dwomapierzynami,aranooknaupstrzonebyły
fantastycznymiwzoramigeometrycznymi,którekreślił
mróz.Znajdowałasięwnimwielkadrewnianaszafa,
drewnianystółzczteremakrzesłamiiłóżko.Wrogustała
skrzynia,anadniąwisiałkrzyżiodpustowyobrazśw.
JózefatrzymającegonarękachmalutkiegoJezusa.Wtym
po​kojudawnotemumiesz​kałmójtata.