Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Pokiwałagłową,alewiedziałem,żenieusłyszała
moichsłów.
–ZiemniakiwstawiHelcia,jakusłyszydzwony
wkościele.Wsamrazdojdą.Rysiuwczorajzabiłmidwie
kaczkiikoguta.Chciałamjeoskubać,aleHelciarazdwa
zakrzątnęłasięinawetnaddenaturatemopaliła.Jedna
zkaczekmusiałabyćchora,bojejwątrobataksię
rozwaliła,żenawetniebyłocoMorusowidawać.
Popłakałamsię,bopowtarzałamsobie,żePiotruślubi
dorosołuzjeśćugotowanyżołądekiwątróbkę.Druga
naszczęściebyłazdrowa,aikogucikmłody.
Wiedziałam,żePiotrusiowibędziesmakowało.
–Mamo!–Ojciecznowupodniósłgłos.–Ludzie
przyszli,żebytatępożegnać.Niechmamaprzestanie
gadaćojedzeniu.
–Tak,tak...Niemacomówićojedzeniu,bodla
wszystkichstarczy.Helciaprzywiozłamijeszczedziś
kiełbasęidwieszynki.Chlebyteżkupiłamizetrzy.
Widziałemnarastającąwściekłośćwoczachtaty.
Podszedłemdobabciiwziąłemjązarękę,wktórej
trzymałaróżaniec.
–Babciu,powiedzmi,cosiędokładniestało
dziadkowi?
Przezchwilęmiałemwrażenie,żetaniziutka,
zgarbionakobieta,odktórejbyłemwyższyjużjako
dwunastolatek,jeszczebardziejsięskurczyła,jakby
przeszyłjąbolesnyprąd.
–Dzieńwcześniejwpadłprzezotwarteoknonietoperz.
MówiłamBronkowi,abyzawsze,nawetlatem,okna
zamykać,aonsięuparł,żemuduszno,żeniemaczym
oddychać.Mówięmu,duszaprzeklętaznietoperzem
przybyłaijużzagląda,nakogobysięrzucić.Albo
namnie,albonaciebiełapskawyciągaitrzeba