Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
SobotniporanekzacząłsiędlarodzinyOstrowskichniefortunnie.
OwczesnejporzeprzybiegłzdyszanywujekRyszardipostawiłnanogi
domowników.
Wszyscyzebralisięwjadalniizdumieniwpatrywalisię
wKasztelana,któryprzepytywałAnię.
Niepowiedziała,ocochodziło?
Nie,tylkotyle,żemamyproblem.Agdyspytałamjaki,odparła,
żewsumietonieważne,imachnęłaręką.Dałamiparęksiążek
ikazałaiśćdodomu,bomusiałazamknąćbibliotekę.
Niezauważyłaśnicpodejrzanego?Kasztelanznadzieją
wpatrywałsięwbratanicę.
Nie.Widziałamtylkonabiurkukatalogsukienślubnych.Kiedy
weszłam,pannaOfeliaprzeglądałago.Zapytałam,czyszukasukienki,
aleonatrochęsięzdenerwowała,jakbysięzawstydziła,żenatym
przyłapałam.Chętniepomogłabymwwyborzesukni.
Wiem,kochanie.PaniBeataprzytuliłacórkę.
NagłezniknięciepannyŁyczkowszystkichwytrąciłozrównowagi.
Cojestgrane?Kasztelanchodziłwkółkopopokoju
Ostrowskich,czująccorazwiększyniepokój.Wczorajjedliśmy
razemkolację.Zauważyłem,żejesttrochęrozkojarzona,alenicnie
wspominałaożadnymproblemie.Późnymwieczoremwróciłemdo
siebie,adziśranozorientowałemsię,żeOfeliiniema.Jejtelefonjest
wyłączony.Zaczynamsiępoważniemartwić.
Zgłaszamytopolicji?BratRyszardauważał,żeczasnajwyższy
podjąćjakieśdecyzje.Niewiemy,kiedyzniknęła,czyjużwczoraj,
czyteżdzisiaj.