Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nadzieja,żezachowasięchoćodrobinębardziej…
standardowo,okazałasiępłonna.
Czterdzieści?zapytałniemalobcymgłosem.
Totakaprzenośnia?
Nomożetrochę.Lindawzruszyłaramionami.Ale
ktobysiętamczepiałodwakilowczywewtę.Wiesz,
terazrobiątorebkiztakimifikuśnymiłańcuchami
isprzączkamijakzczasówprocesówwSalem.Tywiesz,
ileoneważą?!Mampodejrzeniegraniczącezpewnością,
żetoukrytakampanianarzeczpromowaniasamoobrony
kobiet.Zamachnieszsiętymłańcuchemipogościu!
Ewentualniepojegozstępnych,jeślibędziesznisko
celować.Ajapopieramkażdąaktywność,któraprowadzi
dozwiększeniabezpieczeństwakobiet,więc…
Więczapakowałaśdowalizkitorebkiważącetyle
codorodnycielak.Rozumiem…
Tytonaprawdęjesteśdinozaur,wdodatkuztych
głupszych.RudowłosazmierzyłaOrgankawzrokiem
wyrażającymjedynieczystąpogardę.Czytywogóle
maszpojęcie,jakwieleróżnychkreacjipotrzebuje
kobieta,żebymócwybraćspośródnichakuratjedną,
wktórejwdanejchwilibędziewyglądałaiczułasięjak
milionfuntówszterlingów?Ile?!
Nie…mampojęcia…
Boniktgoniema,geniuszu!!!wykrzyknęłaztaką
furią,żekubkipodskoczyłynastole.Aleimwięcej
możliwości,tymwiększeprawdopodobieństwo
zwycięstwa.Terazjużrozumiesz?
Taaa…Jasne.Rozumiemmruknął,przewracając