Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Hurra!Nakomitet!–wykrzykiwaliludzie.
–Spalimyskurwysynów,powywieszamynalatarniach!
–Toco,będziemywieszaćspalonych?!–usiłowałprzekrzyczeć
ichPiotr,aleniktgoniesłuchał.Dopierokiedytenchudyzaczął
stukaćłyżeczkąoszklankę,ludzieuspokoilisięizaczęlinapowrót
zajmowaćmiejsca.
–Tywiesz,żewtejkarafcebyławódka?–powiedziałStaszek,
nachylającsiędoPiotra.
–Cośty?Toonwygrzmociłtylewódy?
Prowadzącypodniósłdogóryręce.
–Narazienasnatoniestać,żebywystąpićoficjalnieprzeciw
uzurpatorom,bozbytmocnychibezwzględnychmająprotekto-
rów,którzyroznieślibynasnagąsienicachczołgów,aleprzyjdzie
czas,żebędziemywystarczającosilniinadarzysięokazja,którą
zwykłonazywaćsięszansąhistoryczną.Jednakpodstawąjestto,
żebyśmybylirazem.Robotnicy,studenci,inteligencja,wszyscy,
boinaczejwyłapiąnaspojedynczoizaduszą.Bądźmyrazem,
wspierajmysię,azwyciężymy!
–Bądźmyrazem,wspierajmysię,azwyciężymy–tenzbli-
znązbliżyłsiędoPiotra,odchyliłniecogłowę,takjakbychciał
trzasnąćgozbykawskroń.Piotrodsunąłsięodruchowo.Cała
resztaotoczyłaichciasnymkręgiem.Wtychbiałychmaskach
przypominalibandęjakichśniepoczytalnychPierrotów,tacybyli
smutniiradośnizarazem.Widaćbyłozichnapiętejpostawy,że
czekajątylkonaznak,żebyzacząćtęcałązabawę.Piotrbyłjuż
prawieprzekonany,żetoteatriaktorzygenialniewciągnęligo
wtępiekielnągrę,któranosiłatakwielkieznamionaprawdopodo-
bieństwa,niechichszlag!Tobyłaprawdziwasztuka.Jedenznich
zacząłnawettańczyćikreśliłwpowietrzujakieśdziwneznaki.
Piotrzobaczyłtowlustrze,adałbysobiegłowęuciąć,żetuniema
żadnegolustra.Jaktoniema,skorojest,przecieżwidzęwszyst-
koto,codziejesięztyłu,chociażniejestemdocholeryjakimś
pieprzonymŚwiatowidem.
–Nieróbciesobiezemniejaj!–krzyknąłPiotr.–Jabardzo
cenięteatr,aleniemożnatakrobićludziomwodyzmózgu.Przez
22