Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁII
ChłopakzBródnakrólem
Genui
WLegiiodrazumniewszyscypolubili.Przyszedłem
naŁazienkowskąpodkoniec1990roku.Mieliśmytaki
meczPucharuPolski,zZagłębiemwWałbrzychu.
Wygraliśmy.Podróżbyłanatylewesoła,żewWarszawie
niektórzykoledzyjużwypadalizautobusu.Pewnie
wszyscysięzdziwią,alenajbardziejniedobrzezrobiłosię
MaćkowiSzczęsnemu.Tozaskakujące,boMaciekbył
zawszepozagrupą.Wtedyjeszczetegoniewiedziałem,
alezczasemsięzorientowałem.„Znowugoniema”
myślałem,sumującfaktyiwyciągającodpowiednie
wnioskinatematpopularnościSzczęśniaka,podpalając
papierosanakolejnympotreningowymspotkaniu.Pewnie
wieluzdziwisłowo„papieros”.Zacząłempalić,gdy
miałemosiemnaścielat.Spotkałemznajomego.
O,typalisz?!zapytałem.
Dajspróbować!padłopochwili.
Noitaksięwciągnąłem.WLegiitoniebyłproblem,
bowtedybyłoniewielu...niepalących.Chociażoczywiście
wszatniniktniekurzył.
MeczzZagłębiemwWałbrzychubyłostatnimwroku
iostatnimRomkaKoseckiegowLegii.Wautokarze
przechodziliśmyroztrenowanie,Szczęśniakwnim
uczestniczył,choćnacodzieńtorozmawiałchybatylko
z...żonąisłupkami.Jatamznimzawszemiałemdobre
układy,alejegobytwklubieto:trening,prysznic,białe
renaultiwdługą.Tegodniasiedziałemwśrodkuautokaru
iniewychylałemsię,bobyłemnowy.Wałbrzych
koledzyotwierająpiwa.Dwadzieściakilometrów