Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
równieżtaksamoinnehotele.
DoszlidogabinetuŚlęzaka.Podrodzeminęlidwóch
księży.Jednymznichbyłnieznajomyzparkingu.
Towarzyszyłmuksiądzwpodobnymwieku,również
wysokiiprzystojny.Jednakjegooczyniepatrzyłytak
przyjaźniejaktamtego,Markmiałwrażenie,żejego
spojrzeniebyłowręczwrogie.Ksiądzzparkingulekko
uśmiechnąłsiędoMarka.
Widzę,żeznalazłpanksiędzaprezesa?
Znalazłem.Markrównieżodpowiedziałuśmiechem.
Drugiksiądzsięnieodezwał,przeszedłbezsłowa.
Markusiadłnakanapie,aŚlęzakwfotelu.
Możenapijesiępanczegoś?Mamtuwodęmineralną,
pepsi,sprite’a.Alkoholuniebędęproponował,
boprzyjechałpansamochodem.Albomożekawęlub
herbatę?Każękucharcezrobić.
Niematakiejpotrzeby.Poproszęmineralną.Kim
księża,którzynasminęli?
KsiądzPiotr,nowydyrektorszkoły,imójnastępca
ksiądzMarian.
Tenmilczący?
TakodparłkrótkoŚlęzak.Beatamówiłamiopanu.
Podobnodobryzpanadetektyw.Trzyrazyznalazłpan
mordercę,wyprzedzającpolicję.
Nazywaniemniedetektywemtomocnaprzesada.
Miałemszczęście.Iniejestprawdątakdokońca,
żetojaichznalazłem.
Słyszałem,żewspółpracowałpanzInterpolem.Tojak
to:niedetektyw?!zaprotestowałksiądzzuśmiechem.
Słyszałemrównież,żenieoddałpanInterpolowi
narkotyków,ponieważzagrażałotobezpieczeństwu
niektórychosób.
Markzmarszczyłbrwi.Cholera!MusiopieprzyćRenatę
zadługijęzyk,botochybaonawygadałasięswojej
koleżance,późniejkoleżankakoleżance,akoleżanka
koleżankiksiędzu.
Właśniedlategochcemyzwrócićsiędopana
opomoc.Takiegoczłowiekapotrzebujemy.Kogoś,kto
umiepodjąćmądrądecyzjęinieboisiępóźniejszych