Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dzieci.
Niepowiedziałabymtegomruknęła.
Jeślityniejesteśmłoda,tocojaiRenatamamy
powiedzieć?AlbomojamamaiJon?Zarazjednak
zmieniłtematrozmowy.Acosłychaćuksiężulków?
Nierozmawiałemzwszystkimi,zktórymibymchciał,
aci,zktórymigadałem,nabraliwodywusta.
Tonormalne,niechcą,żebyśpoznałichsekrety,ana
pewnojestichsporomruknąłRobertpodnosem.
Todlaczegozawracająmigłowę?Markwzruszył
ramionami.
Niewiem.Chybachcą,żebywilkbyłsytyiowcacała.
Będzieszdalejbawiłsięwdetektywaczyodpuścisz?
Hm,samjeszczeniewiem.Zadecyduję,kiedy
porozmawiamzwszystkimi.
NazajutrzMarkznowupojechałdosiedzibyZgromadzenia
KsiężyKatechetów.Tymrazemzastałksiędzaekonoma.
PortierzaprowadziłMarkadopokoju,którybyłkiedyś
gabinetemprowincjała,aterazurzędowałwnimjego
zastępca.
ZygmuntPałaszprawdopodobnieskończyłpięćdziesiąt
latjużjakiśczastemu.Byłniewysokiegowzrostu,miał
tylkotrochęwięcejniżmetrsiedemdziesiąt.Niewyróżniał
sięniczymszczególnym.Miałbardzowysokieczoło,
kończącesiętużnadkarkiem,iwydatnybrzuszek,
napierającyniebezpiecznienaguzikikoszuli.Typowy
ksiądzproboszcz.Białakoloratkaprzydawała
mudostojeństwa,alerównieżuwieraławszyję,
bocochwilępoprawiałnerwowymruchem.
Niewiem,wczymmiałbympanupomóc.Prawdę
mówiąc,byłemprzeciwnikiemtegocałegośledztwa.
Odtegojestpolicja.Zgodziłemsię,boinninalegali
zakomunikowałnasamympoczątku.
Jeśliksiężasobietegonieżyczą,tosięwycofuję.
Proszęsięnieobrażać.Urwalibymigłowę,gdybym
panaspłoszył.Słucham,czegochciałbysiępanodemnie
dowiedzieć?
Czytoksiądzpierwszyodkrył,żeprowincjałnieżyje?
Tak.Niebyłogonaśniadaniu,awkrótcemiał