Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
odprawiaćmszę.
Nieodbierałteżtelefonu,dlategodoniegoposzedłem.
Czydrzwibyłyotwarte?
Nie,alemamklucze.Ksiądzprowincjałmiałmocny
sen,dlategoprosiłmnie,żebymgobudził,byniezaspał
namszę.
Częstosiętozdarzało?
Nie,czasami.
Słyszałem,żesięprzyjaźniliście.Czymiałjakichś
wrogów?
Ależskąd!ByłbardzooddanyZgromadzeniu.Był
gorliwymgłosicielemEwangeliiiwspaniałym
człowiekiem.
Alejednakktośgozabił.
Niewiem,ktotobył,alenapewnoniktznas.Dlatego
zależynamnazłapaniutegozwyrodnialca.Niechcemy,
żebycieńpadłnanaszeZgromadzenie.Naszczęście
mediamilczą,aledostajęgęsiejskórki,cosięstanie,gdy
sięotymdowiedzą.ObiecałpanŚlęzakowidyskrecję.
Mamnadzieję,żemożnapanuzaufać.Alemimowszystko
chciałbym,żebypantopodpisałpowiedział,wręczając
Markowikartkępapieru.
Biegleruważnieprzeczytałdokumentzobowiązujący
godozachowaniatajemnicyizakazupublikowania
informacjibezautoryzacjiZygmuntaPałasza.Spojrzał
naekonoma,lekkosięuśmiechnąłipodpisał.
Czegosobiepanżyczyodemnie?zapytałekonom.
Chciałbymzobaczyćmieszkanieksiędzaprowincjała.
Ekonomprzezmomentjakbysięzawahał,alezaraz
podniósłsięzkrzesła.ZaprowadziłMarkapoddrzwi
napółpiętrze.Zkieszeniwyjąłklucze.
Jamamwswoimmieszkaniuzamekkodowany,ale
ksiądzprowincjałwolałklasycznypowiedział,
wpuszczającBiegleradośrodka.
OczomMarkaukazałosięeleganckiedużewnętrze
pełniącefunkcjępokojudziennego.Zarazprzywejściu
stałwieszaknaubraniaodgrodzonypłytkamiluksferów,
dalejbyłamaławnękakuchennazlodówkąizlewem.
Naresztępomieszczeniaskładałsięsalonzkominkiem,