Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
4
Fragmentplażyogrodzonopolicyjnymitaśmami,
atechnicyoświetliliterenreflektoramiirobilizdjęcia.
Krukzwróciłuwagęnamorze.Unosiłasięnadnim
ruchomamgła,miejscamiprzezroczysta,gdzieindziej
gęstajakmleko.Pomimopóźnejporygapiówbyło
sporo.Okutaniwpłaszczealbowsportowepolary
nachylalisiękusobieirozmawialiprzytłumionymi
głosami.
Krukpostawiłkołnierzkurtki,bowieczornychłód
przenikałciałodoszpiku.Pochyliłsięiprzeszedłpod
taśmą.
–Widziałeś,cotomorzewyprawia?–powitał
goNorbertWalakiewicz,młody,zdolnytechnik
kryminalistyczny.Niemiałdziśnasobiekombinezonu
ochronnegozbiałejflizeliny,wktórymKrukzwykle
googlądał.
–Gdziepacjent?
–Tam,oboktegokawałkadrewna.–Norbertwskazał
miejscezaswoimiplecami.Byłwyraźnieurażony,
żekomisarzniepodjąłtematu.–Myślałem,żesprawę
mawziąćDentysta.
–Prosił,żebymprzyjechał.Możesięspóźnić
–powiedziałKrukiminąłNorberta.
DentystąnazywanoPawłaLalkarza.Jegożonabyła
stomatologiemimiałaprywatnygabinet.Kruknie
pamiętał,ktoukułdlaPawłatoprzezwisko,ale
pamiętałdoskonale,wjakimkontekściepowstało.Ijaką
minęmiałPaweł,gdysiędowiedział,żetak