Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Niewieluztych,którzyterazzewszystkichstronściągajądo
Krakowa,widziałotyle–odpowiedziałprzybyłyrycerz.
–Aniemałoichściągnie–mówiłdalejmieszczanin.–Wielkiegody
iwielkaszczęśliwośćdlaKrólestwa!Prawiąteż,itopewna,żekról
kazałcałąłożnicękrólowejzłotogłowemszytymperłamiwysłaćitakiż
baldachimnadniąuczynić.Zabawybędąigonitwywszrankach,
jakichświatdotądniewidział.
–KumotrzeGamroth,nieprzerywajcierycerzowi–rzekłdrugi
kupiec.
–Nieprzerywamja,kmotrzeEyertreter,tylkotakmyślę,żeionrad
będziewiedział,coprawią,bopewniesamdoKrakowajedzie.Nie
wrócimitakdziśdomiasta,gdyżbramyprzedtemzamkną,awnocy
gad,którysięwwiórachrodzi,spaćniedaje,więcmamyczasna
wszystko.
–Awynajednosłowoodpowiadaciedwadzieścia.Starzejeciesię,
kmotrzeGamroth!
–Alesztukęwilgotnegosuknapodjednąpachąjeszczedźwignę.
–Owa!takiego,cosięprzeznieświecijakprzezsito.
Leczdalsząsprzeczkęprzerwałpodróżnywojak,któryrzekł:
–Pewnie,żewKrakowieostanę,bomsłyszałogonitwachiradw
szrankachsiłymojejpopróbuję–aitenmójbratanektakże,którychoć
młodyjestigołowąs,niejedenjużpancerzwidziałnaziemi.
Gościespojrzelinamłodzieńca,któryuśmiechnąłsięwesołoi
założywszyrękomadługiewłosyzauszypodniósłnastępniedoust
naczyniezpiwem.
Staryzaśrycerzdodał:
–Wreszcie,choćbyśmychcieliwracać,toniemamydokąd.
–Jakżeto?–zapytałjedenzeszlachty.–Skądjesteścieijakowas
zowią?
–JazowięsięMaćkozBogdańca,atentuwyrostek,synmego
rodzonego,wołasięZbyszko.HerbujesteśmyTępaPodkowa,a
zawołaniaGrady!
–GdzieżejestwaszBogdaniec?
–Ba!lepiejpytajcie,paniebracie,gdziebył,bogojużniema.Hej,
jeszczezaczasówwojnyGrzymalitczykówzNałęczamispalilinamdo