Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zaczęlinagleoznaczaćwszystkieprzejścia,niskiestropy,
pierwszeiostatniestopniezapomocążółtychiczarnych
pasków.Troszczylisięoludzi.Żebyktośsięniepotknął
albonieuderzył.Ajeślimimotodoszłodopodobnego
wypadku,człowiekniemógłwinićnikogopróczsiebie,
boniebezpiecznemiejscabyłyprzecieżnależycie
oznakowane.Wkońcuoznakowanowtensposóbniemal
wszystkiemiejsca.Taksięwkażdymraziezdawało
brygadziścieMartinowi,kiedywśródrzężenia
autobusowegosilnikapatrzyłnaświat,aspod
opadającychpowiekwszędziewidziałtylkożółteiczarne
paski.
Alenaczarno-żółtejmapiebyłyteżbiałeplamy,rzecz
jasnapozaterenemszkołylubpracy.Naprzykładkiedy
wpodstawówceszłosiędokinaalbododentysty,
nauczycielemusieliodprowadzaćdziecipodsamąszkołę
idopierowtedypozwalaliimsięrozejść,nawetjeśli
wcześniejprzechodzilidosłowniepoddomemktóregoś
znich.Uczeńniemógłodłączyćsięodgrupy,bodopóki
nieznalazłsiępodbudynkiemszkoły,pedagogbył
zaniegoodpowiedzialny.Jakmawiałajednanauczycielka:
puszczęciędodomu,tywpadnieszpodsamochód,aja
pójdęzatodowięzienia.Ztwarzyniektórychpilnych
dziewcząt,którepotemteżzostałynauczycielkami,
odczytywałgłębokiezrozumieniedlasprawyibyłpewien,
żegdybywpadłypodkołaciężarówki,największyból
sprawiłabyimmyśl,żetowarzyszkanauczycielkapójdzie
zatodowięzienia.Nictakiegojednaknigdysięniestało:
dziewczętagorliwiezakuwająterazwliceach,wszystkie
złożyłyjużpodanianapedagogikęiwedługwszelkiego
prawdopodobieństwaresztężyciaspędząwszkołachalbo
świetlicach.Oczywiścieoilewcześniejcośichnie
przejedziealbo,jaktosięmówi,oilecośsięniezesra.
Toostatniewgwarzeosiedlowejoznaczałosytuację,
wnastępstwiektórejzchłopakawkrótkimczasierobiłsię
kryminalista,azdziewczynydziwka.Nie,imnapewno
nicsięniezesrało,możnanatomiastżywićcałkiem
uzasadnioneobawy,żezesrałosiętrochęMartinowi,
któryprędkonauczyłsiępalić,przeklinać,pićpiwo