Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PROLOG
MelodyjnygłosAndrzejaZauchysączyłsięzgłośników
podłączonychdogramofonuUnitra:
DzisiajnaglewymyśliłemCiebie
Twojeimięzadźwięczałowemnie
Choćtyleinnychjest
Znamtylkojegodźwięk
Domniemównajłagodniej
JaktylkoTypotrafisz
Ipodajrękęspłoszoną
Szczęściemnagłym…
Niepowtarzalny,charakterystycznybarytonartystymąciłwiszącą
wpowietrzuciężkąciszę.Zdawałsięzupełnieniepasowaćnietylko
dosytuacji,lecztakżedootoczenia.Tylkotanostalgicznamuzyka
igramofonstanowiłyspójnącałość.Wyrwanezlat,poktórych
pozostałyjużtylkowątłe,przykurzonewspomnienia.Jednakniemogło
ichzabraknąć.Dziękinimwszystkowróciło.Jakbywcalenieminęło
tylelat.Jakbynicsięniezmieniło.Tosamomiejsce,tensam
gramofon,tesamenarzędzia…tylkoinneokoliczności.
Niczegonieświadomychłopiecodelikatnych,niemaldziewczęcych
rysachtwarzyłapczywiezajadałsięszczodrzewypełnionymi
nadzieniemeklerkami.Zdezorientowanyistęsknionyzamamą,chciał
wrócićdodomu.Jednakwnieznanymsobiemiejscu,zobcąosobą,
którawlepiaławniegoswezimne,pozbawioneemocjioczy,nieczuł
sięźle.Przecieżniktzłyniedajetakichsmakołyków…Nigdynie
kosztowałczegośrówniepysznego.Nigdyniedostawałprezentów
inigdywcześniejniespędziłbeztroskichdniwspokoju.Nieżałował,
żedałsięskusićnawycieczkędomagicznegodomkupołożonego
zdalaodrodziny…Bezkrzyków,bezawanturibezwszędobylskiego
dźwiękutłuczonegoszkła…Dlategozuśmiechemnaustach,wokół
którychcukierpuderpostawiłswójślad,smakowałłakoci.
Gdymuzykaustała,rozległsiędźwiękpracującejmaszyny
doszycia.Szyciebyłoniczymjazdanarowerze,niesposóbbyłotego