Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
doczekaćsięwnuków.
Ostatniagałązkaasparagusapowędrowałanadekolt.
Pięknie…usłyszałagłosmatki,podekscytowanejślubem,
zdenerwowanejwrażeniamidnia.Naglerozległosiępukaniedodrzwi.
Ktotam?zapytałaRosemarie.
Toja,Gustaw!
Matkazpopłochemspojrzałanacórkęcałąwbieli.
Przecieżniemożeszoglądaćpannymłodejprzedślubem.Toźle
wróży!Hildapodniesionymgłosemzganiłaprzyszłegozięcia.
Wiem,alemuszęoczymśpowiedziećRosemarie.
Cóżmożebyćważniejszeodmałżeńskiegoszczęścia?Niemożna
ryzykować!przekomarzałasięznimmatka.Rosemariepołożyładłoń
najejramieniu.
Podajmipoprostucośdonakryciainiechwejdzie,skoro
totakieważne.Uśmiechnęłasię.
Niemogłajużdoczekaćsię,zostanieżonątegomężczyzny.
Matkawyciągnęłazszafykolorowąchustę,zakończonążółtymi
frędzlami.Owinęłaniącórkęiotworzyładrzwi:
Wejdź,skorototakieważneiniemożepoczekać!
Niemoże…powiedziałjakechoGustawchłodnym,lekko
chropawymgłosem.PrzezmyślRosemarieprzebiegłonawet,żechyba
cośsięstało,aleniechciaławtowierzyć,odpędziłazłemyśli,
botobyłjejnajważniejszywżyciudzień.Nicniemogłozmącićtego
szczęścia!
Rosemariewiedziałajużwtedy,gdyszykowałasiędowłasnego
ślubu,dlaczegojejmatkatakdługomilczałanatematswojego.
Tajemnicęodkryłaprzypadkowo…Tak,pamięta…Miaławtedy
chybasiedemnaścielat.Tobyłaniedziela.Tylkowniedzielębyło