Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
pamiętamnie.Ondobrzewie,dobrzewie.
WładysławGumułkaiKazimierzSzprotspojrzeli
nasiebieinagleprzestalirozmawiać.Potemjeden
popatrzyłwokno,drugiskierowałwzroknaportret
KarolaMarksa.Aleniemówilijużnic.Siedzielicicho,
aichmyśli,podwpływemnieoczekiwanegoimpulsu,
poszybowałydalekowstecz,doczasów,kiedycała
taokolicaiWielkieLipybyłyjeszczeczyste.Dotych
dziewiczychczasówpierwszejmłodościipierwszych
dorosłychkroków,kiedysłońcebyłojaśniejsze,aksiężyc
pełenromantycznychobietnic.
GdydopokojuwkroczyłMłody,niosącdwieflaszki
czystejwódki,niezwrócilinaniegouwagi.
6.
WidzącporazpierwszyojcaJana,AndrzejHołotyńskinie
miałwątpliwości,żestoiprzednimosoba,której
pozostaliwoląschodzićzdrogi.Utwierdziłagowtymnie
tylkopotulnareakcjazebranychmnichów,alerównież
nieprzeciętnywyglądprzeora.Wsłabooświetlonym
refektarzuzjawiłsiębowiemwysoki,postawny
mężczyznaozaskakującoszerokichbarkach,twarzy
pociągłej,zamkniętej,zostrymirysami,wydatną
żuchwąizadziorniewysklepionympodbródkiem.Andrzej
oceniłjegowieknaponadpięćdziesiąt,niewięcejniż
sześćdziesiątlat.Odczołapolewypoliczekbiegła
wąska,aledługaigłębokaszrama,nadającobliczu
przeoraprawdziwiezłowrogiegowyrazu.Całapostać
wydawałasięolbrzymia,jakbyzajmowałamnóstwo
przestrzeni,apodluźnymhabitemodznaczałasięciężka
imocnasylwetka.Przeorporuszałsięjednaksprężyście,