Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Raczekirzuciłczapkęnastół.
-Alezchłopcemco?
-JutromaprzyjśćdoMinclazodzieniemibielizną-odrzekłpan
Domański.-NiedofortecyA-u...A-u...tylkodoHam-hamczy
Cham...bonawetniewiem...
-Zwariowaliście,pijaki!-krzyknęłaciotka,chwytającpana
Raczkazaramię.
-Tylkobezpoufałości!-oburzyłsiępanRaczek.-Poślubie
będziepoufałość,teraz...MaprzyjśćdoMinclajutrozbielizną
iodzieniem...NieszczęsnyNapoleonie!...
CiotkawypchnęłazadrzwipanaRaczka,potempanaDomańskiego
iwyrzuciłazanimiczapkę.
-Preczmistąd,pijaki!
-WiwatNapoleon!-zawołałpanRaczek,apanDomańskizaczął
śpiewać:Przechodniu,gdywstronęzwróciszswojeoko,przybliżsię
irozważajtennapisgłęboko...
Przybliżsięirozważajtennapisgłęboko.
Głosjegostopniowocichnął,jakbyzagłębiającsięwstudni,potem
umilkłnaschodach,leczznowudoleciałnaszulicy.Pochwilizrobił
siętamjakiśhałas,agdywyjrzałemoknem,zobaczyłem,żepana
Raczkapolicjantprowadziłdoratusza.
Takietowypadkipoprzedziłymojewejściedozawodu
kupieckiego.
SklepMinclaznałemoddawna,ponieważojciecwysyłałmnie
doniegopopapier,aciotkapomydło.Zawszebiegłemtamzradosną
ciekawością,ażebynapatrzećsięwiszącymzaszybamizabawkom.
Oilepamiętam,byłtamwokniedużykozak,którysamprzezsię
skakałimachałrękoma,awedrzwiach-bęben,pałasziskórzanykoń
zprawdziwymogonem.
Wnętrzesklepuwyglądałojakdużapiwnica,którejkońcanigdynie
mogłemdojrzećzpowoduciemności.Wiemtylko,żepopieprz,kawę
iliściebobkoweszłosięnalewodostołu,zaktórymstałyogromne
szafy,odsklepieniadopodłoginapełnioneszufladami.Papierzaś,
atrament,talerzeiszklankisprzedawanoprzystolenaprawo,gdzie
byłyszafyzszybami,apomydłoikrochmalszłosięwgłąbsklepu,
gdziebyłowidaćbeczkiistosypakdrewnianych.